Rozumiesz, kompletnie wymknął się spod kontroli. Słabo się uczy, wraca późno do domu mówiła Halina, stawiając na stole dwie filiżanki kawy i przysuwając talerz z ciasteczkami. Za oknem mżył październikowy deszcz, a w mieszkaniu było ciepło i przytulnie. Barbara, jak zawsze, wyglądała nienagannie staranna fryzura, delikatny makijaż, elegancka sukienka. W swoich pięćdziesiąt osiem lat potrafiła dbać o siebie.
Halinko, dziękuję ci ogromnie, iż zgodziłaś się pomóc Barbara wzięła filiżankę i uśmiechnęła się wdzięcznie. Szczerze mówiąc, już nie wiedziałam, do kogo się zwrócić.
Ależ co ty, Basiu, przecież przyjaźnimy się tyle lat. Oczywiście pomogę Halina usiadła naprzeciwko i spojrzała na przyjaciółkę uważnie. Mów wszystko po kolei. Co się stało z twoim Krzysztofem?
Barbara westchnęła i potarła skronie.
Rozumiesz, kompletnie wymknął się spod kontroli. Słabo się uczy, wraca późno do domu, a wczoraj znalazłam w jego kieszeni jakieś tabletki.
Boże Halina przycisnęła dłoń do piersi. Narkotyki?
Nie wiem. Może. Tak się wystraszyłam. A on nic nie tłumaczy, tylko się odgryza. Mówi, iż to nie moja sprawa.
Halina pokręciła głową. Dobrze znała Krzysztofa wnuka Barbary, siedemnastoletniego chłopaka, który został bez rodziców i mieszkał z babcią. Kiedyś był posłusznym chłopcem, ale ostatnio stał się ponury i zamknięty w sobie.
Co proponujesz? spytała Halina.
Potrzebuję pieniędzy na prywatnego detektywa Barbara mówiła cicho, niemal szeptem. Chcę się dowiedzieć, z kim się zadaje, gdzie znika. Może wpadł w złe towarzystwo.
Ile potrzebujesz?
Trzy tysiące złotych. Wiem, iż to dużo, ale obiecuję oddać za miesiąc. Jak tylko dostanę emeryturę.
Halina bez zastanowienia wstała i podeszła do szafy, gdzie trzymała oszczędności. Barbara była jej najlepszą przyjaciółką od ponad dwudziestu lat. Poznały się w pracy, gdy obie były jeszcze zamężne, wychowywały dzieci, planowały przyszłość. Potem los rozdzielił je po różnych miastach, ale nie straciły kontaktu. Pisały, dzwoniły, odwiedzały się nawzajem.
Kiedy Halina owdowiała, to właśnie Barbara ją wspierała, pomagała przejść przez żałobę. A gdy Barbarze przytrafiła się tragedia jej syn i synowa zginęli w wypadku samochodowym, zostawiając małego Krzysztofa Halina natychmiast przyjechała i pomogła zorganizować pogrzeb oraz uregulować sprawy opieki.
Masz Halina podała przyjaciółce kopertę z pieniędzmi. I nie myśl o zwrocie. jeżeli będzie potrzeba więcej, daj znać.
Barbara wzięła kopertę i mocno przytuliła Halinę.
Jesteś najlepsza szepnęła. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła.
Siedziały jeszcze długo w kuchni, piły kawę i rozmawiały o życiu. Barbara opowiadała, jak ciężko jest wychowywać wnuka w pojedynkę, zwłaszcza w wieku dojrzewania. Halina doradzała, dzieliła się doświadczeniami z wychowania własnego syna.
A twój Marek jak się miewa? spytała Barbara. Dawno go nie widziałam.
Dobrze sobie radzi. Ma wspaniałą rodzinę, stabilną pracę. Tylko rzadko dzwoni, bardzo zajęty.
Rozumiem. Wszystkie dzieci dawno się rozleciały po świecie.
Barbara wyszła dopiero wieczorem. Halina odprowadziła ją do windy, pożegnały się, a przyjaciółka zniknęła za zamykającymi się drzwiami.
W mieszkaniu zrobiło się cicho. Halina posprzątała naczynia, podlała kwiaty na parapecie i usiadła przed telewizorem. Ale film nie mógł jej skupić cały czas myślała o Krzysztofie. Był dobrym chłopcem, grzecznym, inteligentnym. Czy naprawdę zaczął brać narkotyki?
Następnego dnia Halina poszła do przychodni na rutynową wizytę. W kolejce do lekarza siedziała jej sąsiadka, Danuta.
Halina, witaj przywitała się sąsiadka. Jak leci? Dawno cię nie widziałam.
Wszystko w porządku. Wczoraj była u mnie przyjaciółka, ma kłopoty z wnukiem.
Jaka przyjaciółka? Ta, co przyjechała czarnym luksusowym autem?
Halina zdziwiła się. Barbara rzeczywiście przyjechała samochodem, ale nigdy nie wspominała, iż ma auto.
Możliwe. Skąd wiesz?
Widziałam, jak odjeżdżała spod twojego bloku. Piękne auto, pewnie drogie.
Halina zmarszczyła brwi. jeżeli Barbara ma taki samochód, po co pożyczała pieniądze? Ale pomyślała, iż może auto nie jest jej. Może ktoś ją podwiózł.
Po tygodniu Barbara zadzwoniła z dobrą nowiną.
Halinko, wyobraź sobie, z Krzysztofem wszystko w porządku! Okazało się, iż te tabletki to zwykłe witaminy. Wstydził się przyznać, iż zaczął chodzić na siłownię i bierze suplementy.
Bogu dzięki odetchnęła z ulgą Halina. A detektyw co mówi?
Żadnego detektywa nie było. Porozmawiałam z Krzysztofem szczerze, a on mi wszystko wyjaśnił. Okazało się, iż zakochał się w dziewczynie z równoległej klasy, dlatego zachowywał się dziwnie. Młodość, wiesz.
Halina się uśmiechnęła. Rzeczywiście, nastolatki to trudny naród. Dobrze, iż wszystko się wyjaśniło.
A pieniądze oddam ci za tydzień, obiecuję dodała Barbara.
Nie śpiesz się, kiedy będziesz mogła.
Pożegnały się, a Halina odłożyła słuchawkę. Zrobiło się jej lżej na sercu. Dobrze, gdy problemy rozwiązują się same.
Ale Barbara nie oddała pieniędzy ani za tydzień, ani za miesiąc. Gdy Halina delikatnie przypomniała o długu, przyjaciółka zaczęła się tłumaczyć.
Halinko, wybacz, miałam niespodziewane wydatki. Krzysztofowi wynajęłam korepetytora z matematyki, a to nie tanio. Poczekaj jeszcze trochę, proszę.
Halina nie nalegała. Trzy tysiące złotych to była dla niej spora suma, ale nie krytyczna. Poza tym, jeżeli przyjaciółce naprawdę potrzebne były pieniądze na naukę wnuka, to warto było poczekać.
Zima minęła niezauważalnie. Barbara dzwoniła rzadko, ciągle tłum