Dziewczyny, pogadajmy szczerze. Ile razy miałaś ochotę zaszyć się pod kocem z pizzą i Netflixem, bo „jakoś nie czujesz się sobą”? I nie chodzi tylko o PMS. Czasem to, co dzieje się z naszą psychiką, ma dużo wspólnego z… seksualnością. Serio.
Bo seksualność to nie tylko to, co dzieje się w łóżku (albo się nie dzieje). To też to, jak się czujemy we własnej skórze, jak patrzymy na swoje ciało, jak rozumiemy przyjemność, intymność i relacje. I jeżeli mamy w tym bałagan – nasza głowa to odczuje.
Nie czuję się sexy = nie czuję się sobą
Przykład? Kasia, 34 lata, mama dwójki dzieci, mówi: „Nie pamiętam, kiedy ostatnio pomyślałam o sobie jak o kobiecie, a nie logistyku domowym. Seks? Fajnie, ale wolę sen. Czuję się jakbym straciła jakąś część siebie”.
I to jest bardzo częste. Brak poczucia atrakcyjności, zmęczenie, chaos – to wszystko odcina nas od naszej seksualności. A gdy odcinamy jedną część siebie, trudno, żeby reszta działała na pełnych obrotach.
Seks to nie obowiązek – to (potencjalna!) przyjemność
Magda, 29 lat, mówi wprost: „W moim poprzednim związku udawałam, iż mam ochotę na seks, bo bałam się, iż jeżeli odmówię, on się obrazi. W efekcie miałam w głowie tylko jedno: ‘niech to się skończy’. Potem przez rok nie chciałam z nikim spać”.
Brzmi znajomo? Presja – choćby ta niewypowiedziana – potrafi skutecznie zablokować euforia z bliskości. A przecież seks ma nam służyć, a nie nas stresować.
Związek z samą sobą to pierwszy krok
Czy naprawdę wiemy, co nas kręci? Co lubimy, czego nie chcemy, gdzie są nasze granice? Aneta, 37 lat, odkryła swoją seksualność dopiero po rozwodzie: „Zaczęłam chodzić na jogę, medytować, poznałam siebie na nowo. I dopiero wtedy zrozumiałam, iż przez lata seks był dla mnie jak obowiązkowy punkt w kalendarzu. Teraz to coś, co wybieram – a nie coś, co ‘wypada’”.
Zdrowie psychiczne nie lubi tabu
Jeśli nie czujesz się sobą, jeżeli unikasz dotyku, jeżeli czujesz napięcie na samą myśl o seksie – to nie fanaberia. To może być znak, iż psychika domaga się uwagi.
I nie musisz od razu lecieć do terapeuty (choć to może bardzo pomóc!). Czasem wystarczy rozmowa z zaufaną osobą. Albo… przeczytanie takiego wpisu i danie sobie prawa do przerwy, refleksji i resetu.
Na koniec: jesteś wystarczająca
Nie musisz być „boginią seksu”, „zmysłową kochanką” ani „pewną siebie kobietą 24/7”. Możesz być sobą – zmienną, wrażliwą, czasem pogubioną. To właśnie autentyczność otwiera drogę do zdrowia – także seksualnego i psychicznego.
Twoja seksualność nie musi wyglądać jak z filmów. Ma wyglądać… jak Ty. Z Twoim rytmem, emocjami i potrzebami. I z ogromem czułości dla siebie.
Wilczyca