W niektórych zakładach pracy jest ogólny zakaz organizacji zbiórek i stawiania ciast – z okazji urodzin, imienin, ślubu, czy też urodzenia dziecka. Nie można też świętować w ten sposób awansów. No chyba, iż poza miejscem pracy. Nie wszędzie jednak ten aspekt jest jasno określany. I wtedy, kiedy teoretycznie „można”, nie wszyscy „chcą”, ale często obawiają się do tego przyznać, bo istnieje odgórna zasada, iż należy się „integrować”, nie wolno się „wyłamywać”, iż skoro weszło się między wrony, to trzeba krakać jak one…Tylko co w sytuacji, jeżeli składki są spore i częste, a my naprawdę nie mamy na nie ochoty, ani funduszy?

Nie znam córki szefowej…
Składki w pracy czasami wydają się uzasadnione, innym razem niekoniecznie. Czasami są formą wkupienia się, czy też podlizania komuś.
Ktoś wpada na myśl, żeby złożyć się na prezent na ślub córki szefowej, bo tak wypada, będzie jej miło. I w sumie nie ma z tym, co dyskutować, jeżeli kwota składki jest niewielka, jednak jeżeli liczy się ona w wysokości powyżej kwot uznawanych za duże, czyli na przykład 100 złotych, to dla niektórych może być to suma zaporowa. Zwłaszcza jeżeli pensja w danym miejscu pracy nie jest wysoka, czy też nie ma się w zwyczaju kupować nieznanym osobom prezentów. Przesada rodzi sprzeciw. O ile większość zgodzi się na symboliczny bukiet, to już kupowanie wielkich prezentów, przyjmowane jest jako działanie przesadne. Rzadko kiedy ktoś umie głośno do tego się przyznać…
Sama nie dostałam prezentu
Problem pojawia się też wtedy, kiedy składamy się na wszystko, bo taka jest niepisana zasada, dokładamy się do urodzin i imienin koleżanek, a nikt nie pamięta o naszych świętach…Lub dostajemy dużo gorszej jakości prezent. Wtedy też możemy się przeciwstawiać dziwnym tradycjom….
Nikt mnie nie pytał o zgodę
Dużo zależy też od stylu, w jakim organizuje się zbiórkę. Niekiedy jest to dobrowolne dokładanie się, innym razem istnieje przymus, a każdy kto się wyłamie jest z tego rozliczany i ostro krytykowany. Osoby asertywne nielubiące robić niczego, co kłóci się z ich poglądami, mogą mieć spory problem z tego typu akcjami. Jak tu zareagować, żeby nie stawiać sprawy na ostrzu noża lub nie wyjść na sknera?
Wcale was nie lubię
Istnieje też kwestia integracji. Nie wszyscy chcą się zbliżać do osób w pracy, mimo iż spędzają z danymi osobami 1/3 dnia… Traktują bowiem ten czas bardzo profesjonalnie i z dużym dystansem. Podchodzą do pracy jak do obowiązku i nie mieszają tematów prywatnych z zawodowymi. W takim układzie świętowanie prywatnych uroczystości w pracy budzi ich sprzeciw.
Czy możesz się nie składać?
Problem ze składkami nie jest jednowymiarowy. O ile z jednej strony nikt nie zmusi nikogo do dokładania się do prezentów w pracy, o tyle trzeba liczyć się z tym, iż istnieje ryzyko wykluczenia z grupy. Niestety tak to działa, iż w grupie trzeba działać podobnie do innych, jeżeli tego nie robimy, to często rodzi się dystans, niechęć i niezrozumienie. Możemy zostać odebrane jako osoby problemowe, kruszące kopie o bzdury. Czasami dla świętego spokoju lepiej sypnąć groszem, co niestety jest trudne dla osób asertywnych, i mających zasady, nielubiących robić rzeczy, które im nie pasują, jednak bywa to konieczne, jeżeli zależy nam na dobrej atmosferze i świętym spokoju.
Niestety praca z zespołem, w którym są nieporozumienia, nie należy do najłatwiejszych. jeżeli wszyscy decydują się na pewne działania, bycie tą, która tego nie robi, nie jest najprostszą drogą. jeżeli mimo wszystko działamy niezależnie, miejmy chociaż świadomość konsekwencji…i spróbujmy się na nie możliwie gwałtownie przygotować.