Tłumy w sklepach. Klienci wykupują wszystko przed dwoma dniami przerwy

warszawawpigulce.pl 8 godzin temu

Wystarczy wejść do dowolnego marketu, żeby zobaczyć, iż Polacy ruszyli na wielkie zakupy. Długie kolejki, pełne wózki i półki uginające się od zniczy, kwiatów i produktów spożywczych — tak wygląda ostatni dzień października w większości sklepów. Wszystko dlatego, iż w sobotę przypada Wszystkich Świętych, a w niedzielę — dzień niehandlowy. Dla wielu osób to ostatnia szansa, by uzupełnić zapasy i kupić wszystko, co potrzebne na cmentarze i do domu.

Fot. Warszawa w Pigułce

W wielu marketach w Warszawie, Krakowie, Łodzi czy Gdańsku słychać ten sam komunikat: „Prosimy o kierowanie się do wszystkich czynnych kas”. Mimo to kolejki ciągną się przez całe sklepy. Niektórzy stoją ponad pół godziny, inni odkładają zakupy i wychodzą zrezygnowani.

Dlaczego taki tłok

Powód jest prosty: przed nami dwa dni bez handlu. W sobotę, 1 listopada, sklepy będą zamknięte z powodu święta Wszystkich Świętych. Dzień później przypada niedziela niehandlowa. W praktyce oznacza to, iż większe sieci nie będą działać przez cały weekend. Otwarte pozostaną jedynie małe sklepy osiedlowe, w których za ladą stanie właściciel, oraz wybrane stacje benzynowe.

Dla wielu osób to wystarczający powód, by zrobić większe zakupy już dziś. Z jednej strony chodzi o produkty spożywcze — chleb, nabiał, mięso, warzywa i owoce — z drugiej o znicze i kwiaty, które jutro trafią na groby bliskich. Widać też, iż część klientów planuje rodzinne spotkania i domowe obiady, bo w koszykach lądują nie tylko świece, ale też makaron, mięsa, napoje i słodycze.

Kolejki przez całe sklepy

W wielu marketach sytuacja przypomina okres, jak przed Bożym Narodzeniem. Kosze są wypchane po brzegi, a przy kasach tworzą się kilkudziesięciometrowe ogonki. Niektóre sklepy wydłużyły godziny pracy – część jest czynna do 23:00, a choćby dłużej, by rozładować największy ruch.

Pracownicy przyznają, iż ruch jest znacznie większy niż zwykle. – „Od rana pełne kolejki, ludzie kupują wszystko naraz – od zniczy po pieczywo. Takiego ruchu nie ma choćby w Wigilię” – mówi jedna z kasjerek w warszawskim markecie.

W wielu miejscach wykupiono też część asortymentu. W sekcjach ze zniczami i chryzantemami brakuje popularnych modeli, a w działach spożywczych znikają podstawowe produkty. Niektóre sklepy wprowadzają choćby ograniczenia w liczbie zniczy lub kwiatów, które można kupić jednorazowo.

Weekend bez zakupów

Dla zapominalskich to może być trudny weekend. Sklepy wielkopowierzchniowe, galerie handlowe i dyskonty będą zamknięte zarówno w sobotę, jak i w niedzielę. Otworzą się dopiero w poniedziałek, 3 listopada.

Zgodnie z ustawą o ograniczeniu handlu w niedziele i święta, zakaz obejmuje wszystkie dni ustawowo wolne od pracy. Wszystkich Świętych jest jednym z nich, dlatego handel w sobotę będzie całkowicie wstrzymany.

Czynne mogą być jedynie małe sklepy prywatne, stacje paliw, apteki, kwiaciarnie oraz lokale gastronomiczne. Jednak to właśnie w piątek większość Polaków planuje zaopatrzyć się zarówno w żywność, jak i w symboliczne świece na groby bliskich.

Co to oznacza dla klientów

Dziś warto uzbroić się w cierpliwość — kolejki i tłok nie ominą żadnego miasta. jeżeli ktoś planował szybkie zakupy po pracy, musi liczyć się z tym, iż spędzi w sklepie choćby godzinę. Z drugiej strony, wiele sieci zapowiedziało, iż będą otwarte do późna, właśnie po to, by każdy zdążył kupić wszystko na święto i weekend.

Taki obrazek powtarza się co roku: długie kolejki, pełne kosze, brak wózków i gwar w alejkach. To nie tylko przygotowania do Wszystkich Świętych, ale też efekt przepisów, które zamykają handel na dwa kolejne dni. I choć nikt nie lubi stać w kolejkach, wielu klientów podchodzi do tego ze zrozumieniem. – „Raz w roku można się przemęczyć. Lepiej dziś niż w sobotę szukać otwartego sklepu” – mówi pani Anna, stojąca z naręczem chryzantem przy wyjściu z marketu.

Idź do oryginalnego materiału