To najdziwniejsze jezioro w Polsce. Podczas burzy eksplodowało. Mówi się też o ofiarach

gazeta.pl 8 godzin temu
To jedyny akwen w Polsce, który eksplodował. I to dosłownie. Nietypowe zjawisko rozsławiło teren na Suwalszczyźnie, bo wielu chce na własne oczy zobaczyć "wybuchowe jezioro". Niepozorny zbiornik owiany jest legendą o metanie, błocie i huku. Ponoć pochłonął ludzkie istnienia.
Gmina Dubeninki, leżąca tuż przy granicy z obwodem kaliningradzkim, od dawna kusi miłośników dzikiej natury i ukrytych historii. To miejsce słynie z malowniczych mostów w Stańczykach, głębokich rynien polodowcowych i lasów, w których można się zatracić na całe godziny. Każdy, kto kocha nieoczywiste szlaki, znajdzie tu kawałek siebie. Jednak to nie wszystko, bo z regionem związana jest pewna wybuchowa opowieść o tajemniczym jeziorze Dobellus Mały.


REKLAMA


Zobacz wideo Ten kurort kryje tajemnicę, o której wiedzą nieliczni


Jak powstało jezioro Dobellus Mały? Historia "wybuchowego" zbiornika
Dobellus Mały, inaczej zwany też Tobellusem Małym, to jedno z tych jezior, które wyglądają dość niepozornie. Ot, niewielkie wytopiskowe oczko, ukryte głęboko wśród sosen i świerków. I choć nie widać tego na pierwszy rzut oka, kryje w sobie więcej tajemnicy niż niejeden krater wulkanu. Historia zbiornika zaczyna się tysiące lat temu, gdy ustępujący lodowiec rzeźbił północno-wschodni kraniec Polski, zostawiając po sobie długie rynny i samotne bryły lodu. Te, topniejąc w osłonie z torfu i mułu, tworzyły jeziora wytopiskowe. Tak powstały obok siebie Dobellus Duży i Dobellus Mały, które znajdują się dziś w leśnym obniżeniu na terenie Parku Krajobrazowego Puszczy Rominckiej.
Ale to, co wydarzyło się tu 30 czerwca 1926 roku, wryło się w pamięć lokalnej społeczności już na zawsze. Około południa nad Stańczykami przetoczyła się potężna burza. Kiedy grzmoty ucichły, z dna Tobellusa Małego dobiegł głuchy huk, tak silny, iż tafla jeziora wystrzeliła w powietrze, a błotna fontanna rozrzuciła zwały mułu w promieniu kilkuset metrów. Bryły ważące choćby kilkadziesiąt ton lądowały w okolicznych zagajnikach. Przez dwa miesiące w miejscu zbiornika rozciągała się błotnista pustka, dlatego do dziś mówi się, iż jezioro "przewróciło się" do góry dnem.


Według starych relacji nie obyło się bez ofiar. Mieszkańcy Stańczyków i pobliskich wsi opowiadali o ofiarach śmiertelnych, choć zniszczone, dawno zarośnięte nagrobki na cmentarzyku w lesie nie dały tego potwierdzić. Do akcji ruszyli naukowcy z Królewca, którzy próbowali zrozumieć, co mogło doprowadzić do tak niezwykłej eksplozji. Doszli do wniosku, iż w torfowym dnie przez lata gromadził się łatwopalny metan, uwięziony pod warstwami mułu. Piorun lub nagłe rozładowanie atmosferyczne uwolniło gaz i zadziałało jak lont.
Do dziś Dobellus Mały jest jedynym znanym przypadkiem "wybuchającego jeziora" w Polsce. Na świecie podobne zjawiska zdarzyły się tylko dwukrotnie. Oba były w Kamerunie, gdzie wybuchy jezior Monoun (w 1984 roku) i Nyos (w 1986 roku) pochłonęły setki istnień, uduszonych chmurą dwutlenku węgla. Mimo iż skala była inna, to nasz Dobellus przypomina, iż natura zawsze potrafi zaskoczyć, choćby w tak cichym, zielonym zakątku jak Puszcza Romincka.


Jakie są atrakcje w Dubeninkach? Idealne miejsce dla amatorów przyrody
Jezioro, które wybuchło, to tylko jeden z magnesów, które przyciągają w te okolice ciekawskich i miłośników natury. Gmina Dubeninki i cała Puszcza Romincka to prawdziwy zielony skarb, w którym czas płynie wolniej. Najbardziej rozpoznawalnym symbolem są monumentalne mosty w Stańczykach. To dawne wiadukty kolejowe, dziś pełniące funkcję tarasu widokowego z niepowtarzalnym widokiem na jeziora, rynnę Błędzianki i bezkresny dywan lasów. Sam park krajobrazowy kusi dziesiątkami kilometrów szlaków pieszych, rowerowych i ścieżek edukacyjnych. Można tu tropić jelenie, obserwować orły bieliki, a latem nasłuchiwać żurawi, które od zawsze nadają temu miejscu dziki klimat pogranicza.


Wędrując leśnymi duktami, łatwo zapomnieć, iż kilka kilometrów dalej zaczyna się obwód kaliningradzki -polityczna granica, która jeszcze mocniej podkreśla przygraniczny charakter regionu. Nie brakuje też atrakcji dla tych, którzy wolą wodę od leśnych ostępów. Wyprawy nurkowe na niedaleką Hańczę (najgłębsze jezioro w Polsce) od lat kuszą amatorów podwodnych przygód. W okolicy działa też kilka punktów widokowych i wież, skąd rozciąga się panorama na mozaikę pól, mokradeł i starych puszczańskich ostępów. Stańczyki i okolice. Idealne miejsce na weekend czy za daleko od cywilizacji? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Idź do oryginalnego materiału