Ty nie jesteś moją żoną: przecież nie byliśmy w USC, co nie?

newsempire24.com 3 dni temu

**Dziennik osobisty**

Ty mi nie żona: przecież nie byliśmy w urzędzie stanu cywilnego, prawda?
Jaką ja ci jestem żoną? Czy chodziliśmy do USC? Mamy pieczątki w dowodach? Pierścionek na palcu?

Wanda spuściła wzrok. Marzyła o tym wszystkim, ale lata mijały, a życie toczyło się bez formalności.

Nie! Nie! I jeszcze raz nie! warknął Krzysztof. Jesteś dla mnie nikim! Skąd ci przyszło do głowy, żeby nazywać się moją żoną?

Krzysiu, nie milcz, porozmawiaj ze mną! błagała, dotykając jego dłoni.

A ty masz coś do dodania? odsunął się. I tak już powiedziałaś za dużo!

Ale ja przecież nic nie powiedziałam mruknęła Wanda.

Zapamiętaj sobie: milczenie jest złotem! Zwłaszcza dla ciebie! demonstracyjnie odwrócił się do okna.

Przestań się dąsać, kochanie! przysunęła się bliżej.

Lepiej byś język za zębami trzymała! Krzysztof uniósł ręce. Skąd wy, baby, macie ten talent, żeby jednym zdaniem wszystko zrujnować? W szkole was uczą, jak doprowadzać facetów do zawału?

Wanda pomyślała, iż jest obrażony z powodu porannej kłótni: Krzysztof stłukł dwie filiżanki swoją i jej.

Jak można tak nie uważać? denerwowała się. Ludzie mają normalne ręce, a ty masz grabie! Swoją rozbiłeś niech ci będzie, ale po co moją ruszałeś? Specjalnie, żeby nie zostało ani jednej ulubionej?

Zwykła sprzeczka. Takie rzeczy się olewa. Ale Krzysztof, naburmuszony, poszedł do pracy, a wróciwszy, cały wieczór zachowywał lodowate milczenie. Ignorował ją, nie przyszedł na kolację, choć wołała go trzy razy. Czas było się pogodzić.

Daj spokój, w sobotę kupimy nowe filiżanki w Sukiennicach! A ręce no, poćwiczysz!

O jakich filiżankach mówisz?! Krzysztof błysnął oczami. W ogóle rozumiesz, co narobiłaś swoim gadaniem?

Mogę przeprosić zbiła się z tropu Wanda. Nie gniewaj się!

Przeprosić? wybuchnął histerycznym śmiechem. Gdyby twoje słowa dało się wymazać przepraszam, byłbym teraz w siódmym niebie! A tak po prostu mnie dobiłaś!

Boże, co ja takiego powiedziałam? wreszcie dotarło do niej: nie chodzi o naczynia.

A kto dziś oznajmił mojej szefowej, iż rozmawia z żoną Krzysztofa?! trząsł się ze złości.

Byłeś pod prysznicem, telefon dzwonił zaczęła jąkać się Wanda. Odebrałam, powiedziałam, żeby poczekała. Spytała, kim jestem. No to powiedziałam, iż żoną. A jak przekazałam słuchawkę już się rozłączyła. Co w tym złego?

Ty jeszcze pytasz?! Krzysztof zaczerwienił się, żyła na skroni pulsowała. Jaką ty mi jesteś żoną? Chodziliśmy do USC? Mamy pieczątki? Pierścionek na palcu?

Wanda przełknęła ślinę. Marzyła o tym, ale

Nie! Nie! I jeszcze raz nie! wrzeszczał. Jesteś nikim! Z jakiej racji uważasz się za moją żonę?

***
I długo jeszcze ten cyrk będzie trwał? zaśmiała się Zofia Stanisławówna.

Mamo Wanda zmarszczyła brwi. Teraz inne czasy. Tobie oceniać? Po tacie sama z kim się nie zadawałaś!

Nie kłam na matkę! ta zachowała uśmiech. W moim wieku plotki się nie imają. A ty młoda pomyśl o przyszłości!

Mamo, pięćdziesiąt pięć to nie starość! Jeszcze cię ktoś na biały kobierzec wyprowadzi!

jeżeli trafi się porządny mężczyzna czemu nie? poprawiła siwe kosmyki. Na razie wystarczają mi substytuty.

No ty się urządzasz! prychnęła Wanda.

Wtedy matka spoważniała:

Wanda, rozumiem: dziś wiele osób żyje na kocią łapę, dzieci rodzą. Ale prawnie to wolny związek. Żadnych gwarancji!

jeżeli jest miłość, gwarancje nie są potrzebne.

Miłość minie zostanie pustka. A mąż choć alimenty, choć część majątku. A tak choćby przez sąd nic nie wyciągniesz!

U nas z Krzysiem wszystko idealnie! Sześć lat razem. Po co pieczątka? Zarabiamy tyle samo.

Niespecjalnie przekonujące! pogroziła palcem. Choćby delikatnie go podprowadzaj! Nazywaj mężulkiem, żartuj o żoneczce. Niech się oswoi. Potem pod baldachim!

A jeżeli go wystraszę? Wanda pokręciła głową. Szczęście jest kruche nie kus losu!

Twoje życie westchnęła Zofia Stanisławówna. Ale pamiętaj: odpowiedzialność to znak dojrzałości. A u was same niedoróbki.

***
Rady matki utkwiły jej w głowie. Małżeństwo polisa dla kobiety. Koleżanka Ewa też naciskała:

Wyobraź sobie: weźmiecie kredyt. Będzie na Krzyśka. A jeżeli się rozstaniecie?

Pesymistka!

Załóżmy, iż zechce mieszkanie siostrzeńcowi podarować. choćby pisnąć nie będziesz mogła! Sąd bez ślubu tylko nerwy w plecy.

Rachunki zbiorę, świadków znajdę!

Albo Ewa uśmiechnęła się chytrze po prostu się z nim pobierz.

Mama też radzi, żeby mężulkiem drażnić. Przyzwyczajać powoli.

No to działaj!

***
Wanda zaczęła nazywać Krzysztofa mężem przy każdej okazji. Na początku się śmiał, ale stopniowo się przyzwyczaił. I ona uwierzyła w tę grę aż do dnia, gdy powiedziała jego szefowej to fatalne: To jego żona.

***
Przecież jesteśmy razem sześć lat! głos Wandy drżał. Myślałam, iż jesteśmy rodziną. Dzieci, starość razem

Lepiej byś milczała! Krzysztof jak szalony chodził po pokoju. Po co lezłaś do Bożeny Henrykównej? Teraz mnie zwalniają!

Ale ja zawsze mówię na ciebie mąż!

Różnica jest taka, iż przez ciebie koniec z karierą! rzucił klucze na stół. Ja ci nie do USC ja z tobą mieszkać nie będę! Pakuję się!

Serio?! oniemiała. No powiedziałam, iż żona

Bożena Henrykówna trzymała mnie przez osobiste względy! A teraz,

Idź do oryginalnego materiału