Wykryto groźną substancję w 20 tonach owoców! Śledztwo obnażyło niepokojącą prawdę

warszawawpigulce.pl 4 godzin temu

Na europejskim rynku owoców wybuchł nieoczekiwany kryzys. Sprawa dotyczy jednego z najpopularniejszych letnich przysmaków, który nagle znalazł się w centrum międzynarodowej afery. Pojawiły się pytania o pochodzenie, bezpieczeństwo i odpowiedzialność – a tropy prowadzą w zaskakującym kierunku.

Fot. Warszawa w Pigułce

Afera wokół truskawek. Skażenie, śledztwo i pomyłka, która mogła kosztować miliony

Miały być zdrowe, świeże i bezpieczne. Tymczasem 20 ton mrożonych truskawek, które trafiły na rynek Europy Zachodniej, wywołało alarm sanitarny. W owocach wykryto formetanat – niedozwolony w uprawie truskawek środek ochrony roślin. Podejrzenia padły na Serbię, ale jak się później okazało, trop prowadził zupełnie gdzie indziej. Afera zatacza coraz szersze kręgi i pokazuje, jak łatwo w globalnym łańcuchu dostaw pomylić ofiarę z winowajcą.

Alarm w Belgii i Słowenii. W truskawkach wykryto formetanat

Pierwsze niepokojące sygnały pojawiły się w Belgii i Słowenii. Organy kontrolne wykryły w partii mrożonych truskawek pozostałości formetanatu – substancji aktywnej używanej w środkach ochrony roślin, której stosowanie w przypadku truskawek jest w UE zabronione. Na opakowaniach widniała informacja, iż owoce pochodzą z Serbii.

Media gwałtownie podchwyciły temat. Serbski eksport znalazł się pod ostrzałem, a tamtejsi rolnicy stanęli w obliczu możliwego kryzysu zaufania. Sytuacja zrobiła się na tyle poważna, iż do sprawy wkroczyło serbskie ministerstwo rolnictwa, zlecając pilne dochodzenie.

Serbia niewinna. Trop prowadzi do Albanii

Jak się okazało, cała sprawa była nieporozumieniem. Dochodzenie wykazało, iż podejrzana partia owoców w ogóle nie pochodziła z Serbii. Truskawki zostały wyprodukowane w Albanii i jedynie przeszły przez serbską mroźnię, która zajmowała się wyłącznie ich reeksportem. Serbia nie zarejestrowała żadnego środka zawierającego formetanat, co dodatkowo potwierdziły tamtejsze służby.

To nie pierwszy raz, gdy kraj pośredniczący w logistyce zostaje niesłusznie oskarżony. Reeksport produktów spożywczych – w tym owoców i koncentratów – to powszechna praktyka w handlu międzynarodowym. Sprawa serbskich truskawek pokazuje, jak łatwo o błędne przypisanie odpowiedzialności, które może prowadzić do daleko idących konsekwencji gospodarczych i politycznych.

Kto tak naprawdę ponosi odpowiedzialność?

Eksperci branżowi od lat podkreślają, iż odpowiedzialność za bezpieczeństwo żywności nie kończy się na producencie. W łańcuchu dostaw są też pośrednicy, mroźnie, eksporterzy i importerzy, a także państwowe instytucje kontrolne. Wystarczy jedna luka w systemie, by nielegalna substancja trafiła na stoły konsumentów – często zupełnie nieświadomych zagrożenia.

W przypadku truskawek z Albanii, ich reeksport przez Serbię spowodował, iż kraj pośredni został niesłusznie wciągnięty w aferę. Dopiero dokładne dochodzenie uratowało serbskich producentów przed utratą reputacji.

Co dalej z kontrolą jakości w UE?

Afera truskawkowa to nie tylko pojedynczy incydent, ale sygnał ostrzegawczy dla całej branży. W dobie globalizacji produkty spożywcze przemierzają tysiące kilometrów i przechodzą przez wiele rąk, zanim trafią do konsumenta. Tymczasem kontrola jakości przez cały czas bywa fragmentaryczna i zależna od krajowych przepisów.

Unia Europejska będzie musiała wyciągnąć wnioski z tej sprawy. System identyfikowalności i odpowiedzialności za produkty powinien zostać zaostrzony – tak, by konsumenci nie musieli zastanawiać się, czy owoce w zamrażarce są naprawdę bezpieczne.

Jedna partia, wielki kryzys. Branża spożywcza pod presją

20 ton mrożonych owoców wystarczyło, by wywołać międzynarodowy alarm, zaszkodzić relacjom handlowym i podważyć zaufanie do całego sektora rolno-spożywczego w regionie. W tej sprawie udało się ustalić prawdę, ale nie zawsze kończy się tak pomyślnie.

Dla producentów to ostrzeżenie – choćby jeżeli działają zgodnie z prawem, mogą paść ofiarą błędów innych. Dla konsumentów – przypomnienie, jak ważna jest transparentność w handlu żywnością. A dla władz – sygnał, iż czas na wzmocnienie systemu kontroli.

Idź do oryginalnego materiału