Wyszła z rachunkiem 1000 euro za 3 dania. Turyści ostrzegają. Ta grecka knajpa to "przekręt"

kobieta.gazeta.pl 8 godzin temu
Czy na Mykonos jest drogo? Cyklady od lat kuszą bajecznymi plażami, eleganckimi beach barami i wakacyjną wolnością. Niestety nie brakuje tam miejsc, które potrafią opróżnić portfel niemal do zera. Na własnej skórze przekonała się o tym turystka, która wyszła z restauracji z rachunkiem na 1000 euro.
Jak pokazuje raport GNTO, w ubiegłym roku Grecję odwiedziło ponad 36 milionów turystów z różnych zakątków świata. Ten kraj od lat uchodzi za kierunek, w którym jakość wypoczynku idzie w parze z rozsądną ceną. Jednak choćby tam nie brakuje miejsc, gdzie rachunek potrafi zaskoczyć. Od dawna krążą opowieści o "paragonach grozy", zwłaszcza na Mykonos, a temat znów wypłynął na szerokie wody, gdy pewna Brytyjka pokazała w sieci dowód. - Najgorsze doświadczenie na tej wyspie - tak skomentowała swoją wizytę w restauracji.


REKLAMA


Zobacz wideo Nieoczywiste miejsca nad wschodnim Bałtykiem [VLOG]


Ile kosztuje jedzenie na Mykonos? W knajpie można zostawić fortunę
Brytyjka, znana w serwisie TripAdvisor jako Jessica L, nie miała pojęcia, iż zwykła kolacja skończy się rachunkiem, który jeszcze długo będzie wspominać z niedowierzaniem. Razem z towarzyszami odwiedziła lokal DK Oyster, położony tuż przy plaży Platis Gialos. Restauracja jest popularnym punktem na kulinarnej mapie wyspy i od lat kusi turystów luksusowymi leżakami, nienaganną obsługą i widokiem na błękitne Morze Egejskie. To miał być spokojny, beztroski posiłek z lampką wina, tymczasem zamienił się w prawdziwy, finansowy koszmar.


Według relacji kobiety, cała wizyta w restauracji kosztowała ich ponad 1000 euro, z czego 1/3 rachunku pochłonęła sama ryba, której wagi nikt nie omówił przy składaniu zamówienia. W internecie Jessica nie kryła rozgoryczenia.
To miejsce to zdzierstwo cenowe. Za rybę zapłaciliśmy 350 euro, a za trzy dania łącznie 1000 euro
- napisała na portalu TripAdvisor. Dodała przy tym, iż choćby w Scorpions, uchodzącym za jedną z najbardziej ekskluzywnych restauracji na Mykonos, rachunek dla pięciu osób, z przystawką, daniem głównym i deserem, nie był tak absurdalny. Jej recenzja błyskawicznie obiegła sieć i sprowokowała lawinę kolejnych historii od turystów z różnych zakątków świata, którzy także poczuli się naciągnięci na greckiej wyspie.


DK Oyster ma 2,1 gwiazdki na 5. Opinie klientów na TripAdvisorze mówią same za siebie
Serwis z recenzjami podróżniczymi od lat pęka w szwach od opinii na temat DK Oyster. Niektóre z nich to całe eseje ostrzegające przed tą restauracją. Wystarczy rzut oka, by trafić na komentarze, w których powtarzają się słowa "szokujące oszustwo", "złodziejski rachunek" czy "największa pułapka turystyczna na wyspie". Internautka Sue nie kryła oburzenia:


Zostaliśmy skuszeni 'bezpłatnymi' leżakami i ciepłym powitaniem. Potem zamówiliśmy kilka drinków, nikt nie pokazał nam menu ani cen. 35 euro za piwo, kolejne 35 euro za Coca-Colę i prawie 400 euro rachunku za kilka napojów. Dodatkowy drink, niby prezent, też magicznie wskoczył na paragon.
Gabriela również nie owija w bawełnę:
To zwykły skok na kasę! Mówią, iż nie biorą opłat za parasol, a potem namawiają na piwo za 35 euro. Rachunek przynoszą błyskawicznie, żebyś zapłacił i już się zbierał. Wstyd dla Mykonos.
Niektórzy ostrzegają, iż obsługa potrafi być natarczywa, a cennik sprytnie ukryty. Turysta z Francji napisał:
Chcieliśmy usiąść w słońcu i poprosiliśmy o kartę. Ceny z kosmosu są ukryte za gąszczem leżaków. To nie jest żadne luksusowe miejsce, zwykła knajpa na plaży z cenami z pięciogwiazdkowego hotelu.


Słynne "paragony grozy" stały się symbolem kontrowersyjnych praktyk, z jakimi można się spotkać na wyspie. Ceny w menu bywają podawane za 100 g ryby, ale o tym, iż filet waży ponad kilogram, wielu gości dowiaduje się, dopiero gdy na stole ląduje rachunek. W sieci nie brakuje też ostrzeżeń przed innymi sztuczkami: ketchup za 5 euro, frytki za 18, woda za 25 czy nieuczciwie doliczany napiwek na kartę. To wszystko można znaleźć w opiniach zatytułowanych wymownie: "Uciekać gdzie pieprz rośnie" albo "Największy przekręt na Mykonos". Choć przez tę restaurację przewijają się tłumy, jedno jest pewne. Wizyta tam to gorzka lekcja, ile może kosztować beztroska. Turyści ostrzegają się nawzajem, by nie dać się zwieść uroczym widokom i luksusowym leżakom. Przed wejściem warto sprawdzić opinie, bo może to uratować portfel. Ile jesteś w stanie zapłacić za kolację na plaży w Grecji? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Dziękujemy za przeczytanie naszego artykułu.


Zachęcamy do zaobserwowania nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału