Miliony Polaków nie zdają sobie sprawy, iż w ich domach znajdują się przedmioty codziennego użytku zawierające substancje, które nigdy nie ulegną rozkładowi i mogą stanowić poważne zagrożenie dla zdrowia. Unia Europejska finalizuje prace nad rewolucyjnym zakazem, który może doprowadzić do zniknięcia z europejskiego rynku tysięcy popularnych produktów. Chodzi o substancje perfluoroalkilowe i polifluoroalkilowe, znane pod skrótem PFAS, których obecność wykryto nie tylko w środowisku, ale również w ludzkich organizmach, a choćby w łożyskach matek i krwi noworodków.

fot. Warszawa w Pigułce
PFAS zdobyły przydomek „wiecznych chemikaliów” nie bez powodu. W przeciwieństwie do większości zanieczyszczeń, które z upływem czasu ulegają naturalnej biodegradacji, te syntetyczne związki pozostają praktycznie niezmienione przez dziesiątki, a choćby setki lat. Co bardziej niepokojące, ich stężenie w ekosystemach systematycznie wzrasta z każdym rokiem, ponieważ nowe ilości tych substancji trafiają do środowiska, a stare nigdzie nie znikają. To prowadzi do kumulatywnego efektu, który naukowcy określają jako „chemiczną bombę zegarową”.
Liczne badania naukowe przeprowadzone w ostatnich latach wykazały alarmujące powiązania między długotrwałą ekspozycją na PFAS a szeregiem poważnych problemów zdrowotnych. Lista zagrożeń jest długa i niepokojąca: uszkodzenia wątroby, zwiększone ryzyko zachorowania na nowotwory, osłabienie układu odpornościowego oraz zaburzenia hormonalne. Szczególnie niepokojący jest fakt, iż substancje te z łatwością pokonują barierę łożyskową, mogąc negatywnie wpływać na rozwój płodu. Oznacza to, iż choćby najmłodsi, jeszcze nienarodzeni członkowie społeczeństwa, są narażeni na ich szkodliwe działanie.
Co najgorsze, większość konsumentów nie ma pojęcia o wszechobecności PFAS w przedmiotach codziennego użytku. Rodzina tych związków obejmuje ponad 9000 różnych syntetycznych substancji chemicznych, które znalazły zastosowanie w tysiącach produktów dzięki swoim wyjątkowym adekwatnościom. Ich zdolność do odpychania wody, tłuszczu i brudu sprawiła, iż producenci chętnie wykorzystywali je do wytwarzania szerokiej gamy artykułów.
Przeglądając własne mieszkanie, prawdopodobnie znajdziesz dziesiątki przedmiotów zawierających PFAS. Twoja wodoodporna kurtka przeciwdeszczowa? Zawiera PFAS. Ulubiona patelnia z powłoką nieprzywierającą? Również. Te same substancje znajdziesz w papierowych opakowaniach do żywności na wynos, które mają zapobiegać przesiąkaniu tłuszczu. Twoje wodoodporne buty, namiot biwakowy, plecak turystyczny, odporna na zabrudzenia kanapa, a choćby niektóre kosmetyki – wszystkie mogą zawierać te niezniszczalne związki chemiczne.
PFAS znajdziemy również w mniej oczywistych miejscach: w izolacjach przewodów elektrycznych, klejach wykorzystywanych w przemyśle meblarskim, farbach ściennych o adekwatnościach odpychających brud, środkach do impregnacji tekstyliów, pianach gaśniczych, a choćby niektórych produktach dentystycznych. Lista jest niezwykle długa, co pokazuje, jak głęboko te substancje przeniknęły do naszego codziennego życia.
Unia Europejska, świadoma narastającego problemu, stoi w tej chwili u progu wprowadzenia bezprecedensowej regulacji środowiskowej. Bruksela finalizuje prace nad kompleksowym zakazem stosowania PFAS w produktach konsumenckich dostępnych na europejskim rynku. Nie jest to pierwsza próba regulacji tych substancji, ale z pewnością najbardziej ambitna i szeroko zakrojona. Wcześniejsze działania skupiały się na ograniczeniu konkretnych zastosowań PFAS lub na pojedynczych związkach z tej licznej rodziny. Teraz mowa o bardziej systemowym podejściu, które ma objąć całą grupę tych substancji.
Działania Unii Europejskiej nie są odosobnione. Kilka państw członkowskich – Dania, Niemcy, Holandia, Norwegia i Szwecja – już wcześniej wyraziło zdecydowane poparcie dla ogólnoeuropejskiego zakazu stosowania PFAS. W krajach tych przeprowadzono szeroko zakrojone badania, które potwierdziły alarmującą obecność tych substancji w wodzie pitnej, glebie rolniczej oraz organizmach mieszkańców. Wyniki tych badań stanowiły silny impuls do podjęcia bardziej zdecydowanych działań na poziomie całej Wspólnoty.
Proponowane przez UE regulacje mogą fundamentalnie zmienić skład tysięcy produktów obecnych w naszych domach. Producenci będą zmuszeni do poszukiwania alternatywnych rozwiązań, które zapewnią podobne adekwatności użytkowe bez negatywnego wpływu na środowisko i zdrowie. Jest to wyzwanie technologiczne, ale również szansa na innowacje w przemyśle i rozwój bardziej zrównoważonych materiałów.
Oczywiście, tak daleko idące zmiany budzą również obawy. Część producentów i organizacji branżowych wskazuje na potencjalne trudności techniczne i ekonomiczne związane z eliminacją PFAS. Argumentują, iż dla niektórych zastosowań nie istnieją w tej chwili zadowalające alternatywy, a opracowanie ich może zająć lata i wiązać się z ogromnymi kosztami. Pojawiają się również pytania o wpływ nowych regulacji na konkurencyjność europejskiego przemysłu na globalnym rynku, szczególnie w kontekście krajów, które nie wprowadzają podobnych ograniczeń.
Jednak zwolennicy zakazu argumentują, iż długoterminowe korzyści zdrowotne i środowiskowe znacznie przewyższają przejściowe trudności gospodarcze. Wskazują również, iż presja regulacyjna może stać się katalizatorem innowacji, prowadząc do rozwoju nowych, bezpieczniejszych technologii, które ostatecznie mogą okazać się przewagą konkurencyjną europejskich firm.
Zagadnienie PFAS ilustruje szerszy problem związany z chemikaliami przemysłowymi. Wiele substancji wprowadzanych na rynek w przeszłości nie było poddawanych wystarczająco rygorystycznym testom bezpieczeństwa, a ich długoterminowy wpływ na zdrowie i środowisko nie był w pełni rozumiany. Dopiero po dziesięcioleciach powszechnego stosowania, gdy substancje te rozprzestrzeniły się w ekosystemach i organizmach żywych, zaczęliśmy dostrzegać niepokojące wzorce i powiązania z problemami zdrowotnymi.
Nauka o PFAS stale się rozwija, a naukowcy odkrywają coraz więcej mechanizmów, poprzez które te substancje mogą wpływać na organizmy żywe. Niedawne badania sugerują, iż PFAS mogą również zakłócać metabolizm, przyczyniać się do otyłości i cukrzycy, a także wpływać na płodność. Niektóre badania wskazują choćby na potencjalny związek z zaburzeniami neurobehawioralnymi u dzieci, które były narażone na działanie tych substancji w okresie prenatalnym.
Choć całkowita eliminacja PFAS z naszego otoczenia może być niemożliwa ze względu na ich trwałość i wszechobecność, ograniczenie nowych źródeł tych zanieczyszczeń jest kluczowym krokiem w kierunku minimalizacji przyszłych zagrożeń. Proponowane przez UE regulacje są właśnie takim krokiem – ambitnym, ale koniecznym w obliczu narastających dowodów naukowych.
Dla przeciętnego konsumenta nadchodzące zmiany mogą oznaczać pewne dostosowania. Ulubione produkty mogą zniknąć z rynku lub pojawić się w zmodyfikowanych wersjach. Możliwe są również wyższe ceny niektórych artykułów, przynajmniej początkowo, gdy producenci będą inwestować w badania i rozwój alternatywnych technologii. Jednak w dłuższej perspektywie, te zmiany powinny przyczynić się do zdrowszego i bardziej zrównoważonego środowiska życia.
W obliczu nadchodzących zmian, warto już teraz zacząć zwracać większą uwagę na skład produktów, które kupujemy. Coraz więcej producentów, wyprzedzając regulacje, dobrowolnie eliminuje PFAS ze swoich wyrobów i wyraźnie oznacza je jako „wolne od PFAS” (PFAS-free). Wybierając takie produkty, nie tylko chronimy własne zdrowie, ale również wysyłamy sygnał rynkowy, iż konsumenci cenią bezpieczeństwo i zrównoważony rozwój.
Propozycja Unii Europejskiej dotycząca zakazu PFAS stanowi istotny krok w kierunku bardziej świadomego i odpowiedzialnego podejścia do substancji chemicznych w naszym otoczeniu. Jest to także przypomnienie, iż w erze postępu technologicznego, musimy zachować ostrożność i kierować się zasadą przezorności, aby innowacje służyły poprawie jakości życia, a nie stwarzały nowych, trudnych do przewidzenia zagrożeń.