Córka męża z poprzedniego związku

polregion.pl 15 godzin temu

**Dziennik osobisty**

Święta Bożego Narodzenia dobiegały końca. Po świątecznych ucztach, pełnych sałatek, ciast i przekąsek, na śniadanie Justyna przygotowała owsiankę. Czas wrócić do normalności i prostych posiłków.

Siedzieliśmy we trójkę przy stole, gdy z pokoju dobiegła melodia dzwonka telefonu Marka. Wyszedł z kuchni. Mimowolnie nasłuchiwałam, próbując z jego odpowiedzi odgadnąć, kto dzwoni i o co chodzi.

Gdy Marek wrócił, zauważyłam, iż nie wyglądał na zdenerwowanego. Zatroskany, ale nie przygnębiony.

Hmm zaczął. Mama dzwoniła. Prosiła, żebym przyjechał, ma wysokie ciśnienie.

Oczywiście, jedź skinęła Justyna.

Gdy mąż wyszedł się ubrać, przypomniała sobie jego słowa przez telefon: Teraz? Może nie warto? No dobra, dobra. Gdy teściowa dzwoniła i żądała przyjazdu, Marek zwykle bez słowa pędził do niej. Znowu się nakręcam powstrzymała się Justyna.

Będę gwałtownie krzyknął z przedpokoju Marek, a drzwi zatrzasnęły się za nim.

Jedz, no pogoniła Justyna syna, który wodził łyżką po talerzu, rozgniatając kaszkę.

A pójdziemy na górkę? Obiecałaś Bartek nabrał trochę kaszy na łyżkę i długo się jej przyglądał, zanim włożył do ust.

Tata wróci i pójdziemy. Dobrze? Uśmiechnęła się do syna. Tylko umowa musisz zjeść wszystko.

Dobrze chłopiec bez entuzjazmu ponownie uniósł łyżkę.

jeżeli za pięć minut talerz nie będzie pusty, nigdzie nie idziemy powiedziała stanowczo Justyna i podeszła do zlewu, by umyć naczynia.

Prasowała, a Bartek bawił się samochodami na podłodze, gdy rozległ się trzask zamka w drzwiach wejściowych.

Nareszcie Justyna odstawiła żelazko i nasłuchiwała szelestu ubrania w przedpokoju. Czemu tak długo się guzdra? pomyślała i wyszła na spotkanie męża.

W drzwiach stanęła przed nią dziesięcioletnia dziewczynka, patrząc na Justynę z ciekawością. Za nią podszedł Marek. Wyglądał na winnego. Położył ręce na ramionach dziecka i wyprostował się z wyzywająco wysuniętą brodą.

To moja córka, Zosia powiedział Marek, spuszczając wzrok na jej kark. Mama poprosiła, żebym ją zabrał do jutra.

Jasne. A jej mama? Z kolejnym kochankiem wyjechała na wakacje? sarknęła Justyna.

Marek wzruszył ramionami, ale nie zdążył nic powiedzieć, bo Justyna wróciła do prasowania.

Wejdź usłyszała głos Marka i kątem oka zauważyła, jak dziewczynka podeszła do Bartka bawiącego się na podłodze.

Została nam kasza? zapytał Marek.

Ja nie chcę kaszy natychmiast odpowiedziała Zosia. Ja chcę makaron z parówką.

Marek spojrzał bezradnie na Zosię, potem na żonę. Justyna wzruszyła ramionami i machnęła ręką w stronę kuchni, jakby mówiąc: idź, gotuj, jestem zajęta.

Po chwili Marek zawołał Justynę z kuchni.

Mamy makaron? Nie znalazłem.

Jest. Resztki. Jak skończę prasować, pójdę do sklepu rzuciła mu wymówne spojrzenie.

Nie patrz tak na mnie. Sam nie wiedziałem, iż

Naprawdę? A mama, gdy dzwoniła, nie powiedziała, po co cię woła? Po tym, jak mąż spuścił wzrok, Justyna zrozumiała, iż trafiła w sedno. A mnie nie wypadało spytać? Dlaczego nie powiedziałeś, nie uprzedziłeś? Bartka też trzeba było przygotować na takie spotkanie. Zaraz zaczną się o ciebie bić.

Na potwierdzenie jej słów z pokoju dobiegł płacz Bartka. Justyna pobiegła do pokoju, tuż za nią wpadł Marek.

Proszę bardzo. Rozwiązuj to rozłożyła ręce.

Bartek podszedł do mamy i wtulił się w nią. Zosia stała, wpatrując się ze złością w podłogę.

Co się stało? Marek podszedł do córki.

Justynę zabolało, iż podszedł akurat do Zosi, a nie do syna.

Ona od odbierała mi auto wykrztusił Bartek przez łzy.

Rozległ się syk wykipiającego makaronu, i Marek pognał do kuchni. I przecież nie można jej nic powiedzieć. Gość. Sierotka, jak nazywa ją teściowa. A co ja mam robić?

Obejrzysz bajki? Justyna z trudem opanowała się i spokojnie zwróciła się do dziewczynki.

Zosia skinęła głową, a Justyna z ulgą włączyła telewizor. Zosia z Bartkiem usiedli na kanapie.

Twoja matka znowu swoje? Postanowiła w ten sposób zrujnować naszą rodzinę? Twoja mama ma obsesję, żeby was znów połączyć z byłą. Mówili mi, jak krzyczała, gdy urodził się Bartek, iż nie ma innego wnuka oprócz Zosi. Postanowiła sprawdzić, jak zareaguję na twoją córkę? syknęła Justyna, wracając do kuchni.

Naprawdę jest jej źle bronił matki mąż.

A co jej przeszkadzała ta duża dziewczynka? Podałaby wodę, wezwała pogotowie. Z nią byłoby bezpieczniej. W jej wieku już smażyłam jajecznicę sama nie ustępowała Justyna.

Dość! przerwał jej mąż, z hukiem kładąc łyżkę na blacie. Zosiu, chodź jeść makaron! krzyknął w stronę pokoju.

Tatusiu, przynieś mi tutaj spokojnie odpowiedziała Zosia.

Tatusiu przedrzeźniła Justyna i przewróciła oczami. Biegnij do niej wyszła z kuchni i, nie patrząc na Zosię, zaczęła składać deskę do prasowania, zostawiając mężowi samodzielne zajęcie się córką.

Mimo wszystko Marek zabrał Zosię do kuchni. Justyna ledwo powstrzymywała się, by nie wybuchnąć, nie rzucić jakiegoś złośliwego komentarza. Usiadła obok Bartka przed telewizorem, ale nic nie widziała na ekranie. Syn przytulił się do niej, szukając jej wzroku. Nic, trzeba wytrzymać przekonywała siebie Justyna. Bartek wszystko rozumie. Widzi, iż dziewczynka mi się nie podoba. Tak nie można. Wymuszonym uśmiechem spojrzała na syna.

Wewnątrz kipiała z

Idź do oryginalnego materiału