**Dziennik, 15 października**
Czy pani wie, czy już odjechał autobus? zapytał zdyszany mężczyzna, podbiegając do przystanku. Nie byle kto solidny facet, dobrze po pięćdziesiątce, w sportowej kurtce i dżinsach, z wysłużoną torbą przewieszoną przez ramię. Zwyczajna twarz z wąsami, których Danuta Nowak nigdy nie lubiła. Odwróciła się, ignorując go.
Proszę pani, czy tak trudno odpowiedzieć? Ostatni autobus już odjechał, czy nie? Przecież pani też czeka? mężczyzna odsapnął i rzucił ciężką torbę na ławkę obok Danuty.
Ja na nic nie czekam warknęła, ale po chwili pomyślała, iż jest już późno, a nuż ten typ okaże się niebezpieczny. Więc dodała łagodniej: Jakiś autobus odjechał pięć minut temu, nie zwracałam uwagi.
No to koniec! facet tak ciężko opadł na ławkę, iż Danuta przestraszyła się, iż się zawali, i poderwała się na równe nogi.
Też pani się spóźniła? nie dawał za wygraną, wręcz naprzykrzał się!
Danuta poprawiła płaszcz i postanowiła iść do domu. Było już późno.
Godzinę wcześniej ogarnęła ją dziwna potrzeba wyjścia na zewnątrz. Brakowało powietrza, czuła się samotna nigdy wcześniej tak nie było.
Całe życie Danuta Nowak mieszkała sama i była z tego zadowolona. Przyjaciółki wychodziły za mąż, rodziły dzieci, ale ona nigdy tego nie chciała. Wspominała, jak matka na wsi rodziła jedno po drugim. Troje oddała do internatu, a Danuta, najstarsza, uciekła do miasta. Skończyła technikum, została księgową i całe życie przepracowała w kawiarni Złota Jesień. Wesoła muzyka, dobre jedzenie!
Zaczynała jako zwykła księgowa, a skończyła jako główna, aż do emerytury. Wesela, jubileusze nigdy się nie nudziła. Dobre zarobki, smaczne jedzenie, kupiła mieszkanie, jeździła na wakacje. Innego życia nie potrzebowała.
Rok temu nowy właściciel kawiarni oznajmił, iż Danuta nie nadąża za nowoczesnymi metodami i musi odejść.
Wyszedłszy na emeryturę, początkowo szukała nowej pracy. Ale gwałtownie zrozumiała: to, co oferowano, jej nie satysfakcjonowało, a tam, gdzie chciała, potrzebowano młodych.
Machnęła ręką. Miała oszczędności niewiele, ale wystarczy. I tak oto zaczęła najwolniejszy etap życia.
Na początku było świetnie: żyła bez planów, bez budzika, chodziła na wycieczki, choćby próbowała nordic walkingu.
Ale nagle zmęczyło ją to wszyst