Dymek od razu znienawidził Dziadka, a Mama w nerwach miała coś do powiedzenia.

polregion.pl 2 godzin temu

**Dziennik, 15 marca 2024**

Od pierwszego spotkania wuja Adama Mikołaja nie polubił, a choćby więcej – znienawidził go.

Mama, nerwowo splatając palce, powiedziała tego wieczoru swojemu ośmioletniemu synowi:
– Mikołaj, poznaj wuja Adama. Razem pracujemy, a teraz postanowiliśmy też zamieszkać razem.

Mikołaj zmarszczył brwi, nie rozumiejąc. To znaczy, iż ten obcy człowiek będzie teraz z nimi mieszkał?
– A tata? – Warknął, rzucając matce wściekłe spojrzenie i zerkiem mierząc wuja Adama stojącego w drzwiach.
– Mikołaj, nie zaczynaj! – Mama zdenerwowała się jeszcze bardziej i podniosła głos.

– Tata wróci! Na pewno wróci! Nie potrzebujemy ciebie! – Krzyknął Mikołaj do nieznajomego, po czym łzy trysnęły mu z oczu, a on pobiegł do swojego pokoju.
– Mikołaj, synku. Ile razy mam ci powtarzać? Twój tata nas zostawił. Mnie i ciebie. Już nie wróci. Nigdy. A wuj Adam… to dobry człowiek. Zobaczysz, będzie się o nas troszczył, zaprzyjaźnicie się. – Mama usiadła obok chłopca, który rzucił się na łóżko. Gładziła go po głowie, po ramionach, mówiła cicho i czule, ale Mikołaj nie odwracał się, wbity twarzą w ścianę. Nie wierzył mamie i nie chciał jej słuchać. Tata wcześniej też często wyjeżdżał na długo, swoją ciężarówką, ale zawsze wracał. Radosny, z prezentami dla niego i mamy. Już od bramy krzyczał: „No to jak, witacie mnie?!”, a Mikołaj biegł na spotkanie, rozkładając ręce: „Tato, tato! A co mi przywiozłeś?”. Zanim tata wyjechał tym razem, długo rozmawiał z mamą w kuchni. Mama łkała, a tata powtarzał: „Kasiu, nie rób scen, wiedziałaś, iż mam rodzinę. Muszę o nich myśleć”. Mikołaj miał wtedy sześć lat, nie rozumiał, dlaczego mama płacze – przecież tata mówił o nich, o ich rodzinie, o nim i mamie. Nie może być przecież tak, żeby była jakaś inna rodzina. Mikołaj zasnął, a rano, gdy się obudził, taty już nie było. „A kiedy wróci?” – spytał mamę, która tego ranka była zamyślona i często wzdychała. Nie uwierzył, gdy wyjaśniła, iż tata już nigdy nie wróci. Że ma inną rodzinę, inną żonę i inne dzieci, a oni – Mikołaj i mama – są mu już niepotrzebni. Wtedy Mikołaj bardzo się na nią wściekł, płakał i krzyczał, iż kłamie, iż tata go kocha i na pewno wróci. Czekał długo, ale tata nie przyjeżdżał. Mama złościła się, gdy pytał o ojca. A teraz w ich domu pojawił się ten wuj Adam.

Mama wyszła. Mikołaj usłyszał, jak w kuchni wuj Adam mówi:
– Kasia, nie powinnaś tak. Trzeba go było przygotować.
– Nic się nie stanie. Przyzwyczai się. Wszystko się ułoży. – Odcięła mama.

Rano przy śniadaniu wuj Adam siedział z nimi. Chwalił jajecznicę na smalcu, jakby to było coś wyjątkowego. Mama się uśmiechała, dolewając mu gorącej herbaty.
– Mikołaj, chcesz, żebym cię zawiózł do szkoły? Możesz choćby pokręcić kierownicą – zaproponował wuj Adam.
– Pójdę sam. – Burknął chłopak. Tata też pozwalał mu siadać za kierownicą swojej ciężarówki, choć tylko na postoju. Mikołaj uwielbiał kręcić kierownicą, dotykać różnych przycisków, wyobrażając sobie, iż jedzie gdzieś hen, za horyzont. Ale od wuja Adama niczego nie chciał. Wuj Adam nie nalegał, a mama nie zwróciła mu uwagi, iż jest niegrzeczny. Mikołaj od dawna chodził do szkoły sam – mama pracowała w fabryce w pobliskim mieście i, śpiesząc się na autobus, krzyczała już w drzwiach: „Mikołaj, wstawaj! Śniadanie na stole!”. Wspólne śniadania mieli tylko w weekendy. Choć Mikołaj był zły na wuja Adama, zaczął się zastanawiać, jaki ma samochód. Pewnie taki stary maluch jak u dziadka Henryka, który odpalAle kiedy wuj Adam wyciągnął go z lodowatej wody i mocno przytulił, Mikołaj w końcu zrozumiał, iż prawdziwy tata to ten, który zawsze przy nim będzie.

Idź do oryginalnego materiału