Mój mąż przyprowadził do domu drugą żonę zgodziłam się, ale mój jeden warunek zostawił go z niczym
Byłam żoną Daniela przez dziesięć lat, gdy moje życie niespodziewanie się zmieniło.
Kiedy wychodziłam za niego, był ambitnym człowiekiem z wielkimi marzeniami. Stałam przy nim podczas każdej nieprzespanej nocy i finansowych trudności. Razem zbudowaliśmy jego małą firmę importową w prężnie rozwijające się przedsiębiorstwo.
Ale sukces go zmienił.
Gdzieś po drodze Daniel zamienił pokorę na arogancję. Przestał widzieć we mnie partnerkę, a zaczął traktować jak element wystroju zawsze obecny, zawsze niezawodny, niepotrzebujący uwagi.
Zauważyłam tę zmianę w drobiazgach: jak przerywał mi podczas kolacji, jak machnął ręką, gdy wyrażałam opinię, jak przedstawiał mnie jako moja żona, Małgorzata, choćby na mnie nie patrząc.
Mimo to zostałam. Nie dlatego, iż nie mogłam odejść, ale wierzyłam, iż małżeństwo to przetrwanie burz razem. Myślałam, iż mężczyzna, w którym się zakochałam, wciąż jest gdzieś w środku tego, który teraz spędzał więcej czasu w salach konferencyjnych niż w naszym salonie.
Dzień, gdy ją przyprowadził
Był wtorkowy wieczór, wyjmowałam właśnie pieczonego kurczaka z piekarnika, gdy usłyszałam otwierające się drzwi. Głos Daniela niosła się przez przedpokój ale było w nim coś dziwnego, mieszanka formalności i podekscytowania.
Potem usłyszałam inny głos. Kobiecy.
Gdy weszli do kuchni, zamarłam.
Daniel stał tam w swoim dopasowanym garniturze, z jedną ręką w kieszeni, drugą położoną lekko na ramieniu młodej kobiety, która nie mogła mieć więcej niż dwadzieścia cztery lata. Miała miękkie brązowe włosy, nieskazitelną cerę i nerwowy uśmiech.
Małgorzato, powiedział swobodnie, to jest Klara. Będzie moją drugą żoną.
Przez chwilę myślałam, iż źle usłyszałam.
Twoją co?, zapytałam wolno.
Drugą żonę, powtórzył, jakby ogłaszał rozwój firmy. To czas, by nasza rodzina ewoluowała. Klara będzie z nami mieszkać, i oczekuję, iż ją zaakceptujesz. To dla dobra rodziny, Małgorzato. przez cały czas będziesz miała wszystko, czego potrzebujesz.
Ostrożnie odłożyłam brytfannę, bojąc się, iż jeżeli zaciśnę palce mocniej, coś się roztrzaska. Mówił, jakbym powinna być wdzięczna, jakby moje uczucia były nieważne.
Nie wiedział jeszcze, ale w tej chwili coś we mnie pękło.
Spojrzałam na Klarę. Unikała mojego wzroku, wyraźnie skrępowana.
Wtedy odwróciłam się do Daniela i powiedziałam: Dobrze. Zgadzam się. Ale pod jednym warunkiem.
Daniel podniósł brew, oczekując prawdopodobnie błagania lub protestu, nie zgody. Jaki warunek?
Cała własność, majątek i udziały w twojej firmie muszą zostać przepisane na nas trzech ciebie, mnie i Klary po równo. I przez rok, jeżeli ktokolwiek z nas odejdzie, jego część automatycznie przejdzie na pozostałych. Bez wyjątków.
Roześmiał się, myśląc, iż blefuję. Zawsze byłaś praktyczna, Małgorzato. Wiesz, iż ja nigdzie nie odchodzę, więc dobrze zgadzam się.
Klara zawahała się. Ja nie wiem
Daniel przerwał jej. To tylko papiery. Będziesz zabezpieczona, Klaro. Podpisz.
I tak dokumenty zostały sporządzone, podpisane i złożone.
Rok cichych zmian
Daniel zakładał, iż życie będzie toczyć się dalej, z nim jako niewzruszonym centrum. I w pewnym sensie pozwoliłam mu w to wierzyć. Na zewnątrz grałam rolę uległej żony. Uśmiechałam się na przyjęciach, witałam Klarę w domu, nie robiłam publicznych scen.
Ale prywatnie podjęłam decyzję: nie będę traktować Klary jako rywalki, ale jako sojuszniczkę.
Pierwsze tygodnie były niezręczne. Trzymała się swojego pokoju, wyraźnie skrępowana w moim towarzystwie. Przerwałam lody, zapraszając ją na targ z produktami lokalnymi. Szłyśmy między straganami świeżych warzyw i kwiatów, a ja opowiadałam jej historie o każdym sprzedawcy jak pani Nowak sprzedawała tam ser od czterdziestu lat, jak syn piekarza raz dał mi chleb za darmo, gdy ja i Daniel byliśmy bez grosza.
Powoli Klara zaczęła się rozluźniać. Śmiała się z mojego suchego humoru, pomagała mi w kuchni, a choćby dołączała do moich porannych spacerów.
Nie trwało długo, zanim Klara zobaczyła to, co ja widziałam od lat: arogancję Daniela, jego nawyk podejmowania decyzji bez słuchania innych, ciągłą potrzebę kontroli.
Pewnego wieczoru, po tym jak zbagatelizował jej opinię przy stole w obecności gości, znalazłam ją w kuchni, wpatrującą się w herbatę.
On tak z tobą też robi?, zapytała cicho.
Skinęłam głową. To nie ty, Klaro. To on się taki stał.
To był pierwszy raz, gdy naprawdę na mnie spojrzała nie jak na pierwszą żonę, którą miała zastąpić, ale jak na drugą osobę uwięzioną w tej samej złotej klatce.
Trzy miesiące przed rocznicą umowy Daniel wyjechał w podróż służbową. Tej nocy Klara zapukała do moich drzwi.
Muszę ci coś powiedzieć, powiedziała. Nie wyszłam za niego z miłości. Moi rodzice byli w długach, a on zaoferował, iż je spłaci, jeżeli się zgodzę. Myślałam iż może dam radę. Ale nie. Nie w ten sposób.
Położyłam dłoń na jej ramieniu. Masz wybór, Klaro. Większy, niż myślisz.
Od tamtej pory zaczęłyśmy rozmawiać otwarcie, dzieląc się frustracjami i marzeniami. I gdzieś po drodze narodził się pomysł najpierw nieśmiały, potem coraz bardziej konkretny.
Dzień odwrócenia sytuacji
Rocznica nadeszła w szary, deszczowy poranek. Daniel siedział na czele stołu, pewny siebie jak zawsze.
No cóż, powiedział, popijając kawę, przetrwaliśmy rok. Mówiłem ci, iż nie ma się o co martwić, Małgorzato.
Uśmiechnęłam się. Masz rację, Danielu. Dlatego Klara i ja mamy coś dla ciebie.
Klara przesunęła po stole kopertę. W środku były dwa podpisane pozwy rozwodowe jeden ode mnie, drugi od niej.
Oczy Daniela rozszerzyły się. Co to jest?
Mówiłam spokojnie. Warunek, pamiętasz? jeżeli ktokolwiek