Dzisiaj w moim pamiętniku zapiszę historię, która zmieniła moje życie. Byłam żoną Dariusza przez dziesięć lat, zanim wszystko się przewróciło do góry nogami.
Kiedy go poślubiłam, był ambitnym człowiekiem z wielkimi marzeniami. Stałam przy nim podczas każdej nieprzespanej nocy i finansowych trudności. Razem zbudowaliśmy z jego małej firmy importowej prężnie działające przedsiębiorstwo.
Ale sukces go zmienił.
Gdzieś po drodze Dariusza pokora zamieniła się w arogancję. Przestał widzieć we mnie partnerkę, a zaczął traktować jak element wystroju zawsze obecny, niezawodny, niepotrzebujący uwagi.
Zauważyłam tę zmianę w drobiazgach: gdy przerywał mi podczas przyjęć, gdy machnął ręką, gdy wyrażałam opinię, gdy przedstawiał mnie jako moja żona, Małgorzata choćby na mnie nie patrząc.
Mimo to zostałam. Nie dlatego, iż nie mogłam odejść, ale wierzyłam, iż małżeństwo to przetrwanie burz razem. Myślałam, iż człowiek, w którym się zakochałam, wciąż jest gdzieś w tym, który teraz spędzał więcej czasu w zebraniach niż w naszym salonie.
**Dzień, gdy ją przyprowadził**
Był wtorkowy wieczór, wyjmowałam pieczonego kurczaka z piekarnika, gdy usłyszałam otwierające się drzwi wejściowe. Głos Dariusza rozległ się w przedpokoju, ale brzmiał inaczej dziwnie oficjalnie i podekscytowanie.
Potem usłyszałam inny głos. Kobiecy.
Gdy weszli do kuchni, zamarłam.
Dariusz stał w swoim dopasowanym garniturze, jedną rękę trzymając w kieszeni, drugą opierając na ramieniu młodej kobiety, która nie mogła mieć więcej niż dwadzieścia cztery lata. Miała płowe włosy, nieskazitelną cerę i niepewny uśmiech.
Małgorzato powiedział swobodnie to jest Kasia. Będzie moją drugą żoną.
Przez chwilę myślałam, iż się przesłyszałam.
Twoją co? zapytałam powoli.
Drugą żoną powtórzył, jakby ogłaszał rozwój firmy. Czas, by nasza rodzina ewoluowała. Kasia będzie z nami mieszkać i oczekuję, iż ją zaakceptujesz. To dla dobra rodziny, Małgorzato. Wciąż będziesz miała wszystko, czego potrzebujesz.
Odstawiłam blachę ostrożnie, bojąc się, iż jeżeli zaciśnę palce mocniej, coś się roztrzaska. Mówił, jakbym powinna być wdzięczna, jakby moje uczucia nie miały znaczenia.
Nie wiedział jeszcze, iż w tamtej chwili coś we mnie pękło.
Spojrzałam na Kasię. Unikała mojego wzroku, wyraźnie skrępowana.
Potem spojrzałam na Dariusza i powiedziałam: Dobrze. Zgadzam się. Ale pod jednym warunkiem.
Dariusz uniósł brew, spodziewając się błagania albo protestu, nie zgody. Jaki warunek?
Cały majątek, udziały w firmie muszą zostać przepisane na nas trójkę ciebie, mnie i Kasię w równych częściach. A przez rok, jeżeli ktoś odejdzie, jego część automatycznie przejdzie na pozostałych. Bez wyjątków.
Roześmiał się, myśląc, iż blefuję. Zawsze byłaś praktyczna, Małgorzato. Wiesz, iż ja nigdzie nie odchodzę, więc dobrze zgadzam się.
Kasia zawahała się. Ja Nie wiem
Dariusz ją uciął. To tylko formalność. Zostaniesz zabezpieczona, Kasia. Podpisz.
I tak dokumenty zostały sporządzone, podpisane i złożone.
**Rok cichych zmian**
Dariusz zakładał, iż życie będzie toczyć się dalej, z nim w centrum. I w pewnym sensie pozwoliłam mu w to wierzyć. Na zewnątrz grałam rolę ugodowej żony. Uśmiechałam się na przyjęciach, przyjmowałam Kasię do domu, nie robiłam scen.
Ale w głębi duszy podjęłam decyzję: będę traktować Kasię nie jako rywalkę, ale jako sojuszniczkę.
Pierwsze tygodnie były niezręczne. Trzymała się swojego pokoju, wyraźnie skrępowana w moim towarzystwie. Przerwałam lód, zapraszając ją na targ. Szłyśmy między straganami z warzywami i kwiatami, a ja opowiadałam jej o handlarzach jak pani Nowak sprzedawała ser od czterdziestu lat, jak syn piekarza raz dał mi chleb za darmo, gdy z Dariuszem byliśmy bez grosza.
Powoli Kasia zaczęła się otwierać. Śmiała się z mojego suchego humoru, pomagała mi w kuchni, choćby zaczęła chodzić ze mną na poranne spacery.
Nie zajęło jej dużo czasu, by zobaczyć to, co ja od lat: arogancję Dariusza, jego nawyk podejmowania decyzji bez słuchania innych, ciągłą potrzebę kontroli.
Pewnego wieczoru, po tym, jak zbagatelizował jej opinię przy stole w obecności gości, znalazłam ją w kuchni, wpatrzoną w herbatę.
On tak robi i z tobą? zapytała cicho.
Skinęłam głową. To nie ty, Kasia. To kim się stał.
To był pierwszy raz, gdy naprawdę na mnie spojrzała nie jak na pierwszą żonę, którą miała zastąpić, ale jak na inną osobę uwięzioną w tej samej złotej klatce.
Trzy miesiące przed rocznicą umowy Dariusz wyjechał w interesach. Tej nocy Kasia zapukała do moich drzwi.
Muszę ci coś powiedzieć powiedziała. Nie wyszłam za niego z miłości. Moi rodzice byli w długach, a on zaproponował, iż je spłaci, jeżeli się zgodzę. Myślałam iż może jakoś to zadziała. Ale nie mogę. Nie w ten sposób.
Położyłam dłoń na jej ramieniu. Masz wybór, Kasia. Większy, niż myślisz.
Od tamtej pory zaczęłyśmy rozmawiać otwarcie, dzieląc się frustracjami i marzeniami. I gdzieś po drodze narodził się pomysł najpierw nieśmiały, potem coraz wyraźniejszy, aż stał się planem.
**Dzień odwrócenia sytuacji**
Rocznica nadeszła w szary, deszczowy poranek. Dariusz siedział na czele stołu, pewny siebie jak zawsze.
No cóż powiedział, popijając kawę przetrwaliśmy rok. Mówiłem ci, Małgorzato, iż nie ma się czym martwić.
Uśmiechnęłam się. Masz rację, Dariuszu. Dlatego Kasia i ja mamy coś dla ciebie.
Kasia prześlizgnęła kopertę przez stół. W środku były dwa podpisane pozwy rozwodowe jeden ode mnie, drugi od niej.
Oczy Dariusza rozszerzyły się. Co to jest?
Mówiłam spokojnie. Warunek, pamiętasz? jeżeli ktoś odejdzie, jego część przechodzi na pozostałych. Kasia i ja odchodzimy