Spacerowałam kiedyś z córeczką po osiedlu i… zobaczyłam mojego biologicznego ojca. Nie widziałam go od lat, a jednak rozpoznałam od razu. On też mnie poznał. Podeszliśmy do siebie. Ale zamiast mnie przytulić czy chociaż zapytać, jak mi się wiedzie, poprosił o pieniądze. Wyjęłam z portfela banknot i mu podałam. To było największe, co mogłam dla niego zrobić. Poprosiłam, by więcej mnie nie szukał. Skoro kiedyś wykreślił mnie ze swojego życia, dziś ja nie chcę go znać.

przytulnosc.pl 8 godzin temu

Wychowywał mnie ktoś inny. Moi rodzice rozwiedli się, gdy miałam pięć lat. Nie wiem, czemu mama zabrała mnie wtedy ze sobą do sądu. Ale pamiętam tamten dzień doskonale. Ojciec patrzył mi w oczy i powiedział, iż mnie nie chce — iż nie potrzebuje ani mnie, ani kobiety, z którą mnie miał. Te słowa zostaną ze mną na zawsze.

Po rozwodzie było nam z mamą bardzo ciężko. Ojciec nie płacił alimentów, nie interesował się mną, nie pomógł nigdy w niczym. Mama pracowała w zakładzie krawieckim i często szyła też w domu, żebyśmy mogły się utrzymać. Po paru latach ponownie wyszła za mąż — za wujka Stefana. I wtedy wszystko się zmieniło.

Stefan był dla mnie jak prawdziwy tata. Z mamą nie mogli mieć dzieci, więc całą ojcowską miłość przelał na mnie. Zabrał mnie do teatru lalek, do zoo, na karuzele. Jeździliśmy razem nad morze. Dał mi dzieciństwo, jakiego nie mają choćby niektóre „prawdziwe” dzieci w pełnych rodzinach.

Potem mama zachorowała. Codziennie czuwaliśmy przy niej na zmianę. Stefan codziennie przynosił jej świeże kwiaty. Mama się uśmiechała mimo bólu. Nigdy wcześniej nie widziałam, żeby mężczyzna tak kochał kobietę. Miałam wtedy osiemnaście lat.

Mama na szczęście wyzdrowiała, a ja niedługo potem wyszłam za mąż i urodziłam córkę.

I właśnie wtedy, podczas spaceru z moją małą dziewczynką, zobaczyłam jego. Mojego „ojca”. Rozpoznałam go od razu. On też mnie rozpoznał. Zamiast jakiegoś ciepłego słowa, wybuchnął:

— Dlaczego nie utrzymujesz kontaktu ze mną ani z rodziną? choćby się nie witasz. Na ślub mnie nie zaprosiłaś. Twoja matka cię źle wychowała! Od początku wiedziałem, iż nic z ciebie nie będzie. Jesteś niewdzięczną córką!

Zatkało mnie. A potem odpowiedziałam spokojnie, ale zdecydowanie:

— Kim ty jesteś, żeby mieć do mnie pretensje? Zapomniałeś, jak w sądzie powiedziałeś, iż mnie nie chcesz? Że nie jestem ci potrzebna? To teraz ja ci mówię: nie jesteś mi potrzebny. Nie chcę cię znać. Mam tatę — mojego tatę Stefana. A ty… jesteś nikim.

Nie spodziewałam się, iż powiem coś takiego. Ale było już we mnie za dużo bólu. On też był zaskoczony. Zaczął coś mamrotać, a potem… poprosił mnie o pieniądze.

Nie zapytałam, na co mu. Po prostu wyjęłam z portfela i dałam. To było wszystko, co mogłam mu dać. A potem powiedziałam, żeby więcej mnie nie szukał. Bo ja już swoje miejsce mam. Mam rodzinę. Mam ojca, który naprawdę mnie wychował.

On się nie zmienił. Przez te wszystkie lata nie zdobył żadnych wartości. Tylko błąka się po życiu, nie wiedząc, po co i dla kogo.

Idź do oryginalnego materiału