Vintedziary radzą mi, jak sprzedawać skutecznie. "W tym miesiącu zarobiłam 450 zł"

kobieta.gazeta.pl 9 godzin temu
Gdy przygotowujemy się do generalnych porządków w szafie, często możemy usłyszeć, iż ubrania, które już nam nie odpowiadają, warto sprzedać na portalu Vinted. Zawsze jednak miałam spore wątpliwości, czy to w ogóle ma sens. Myślałam: Dlaczego ktoś chciałby kupić rzeczy, których ja z różnych powodów nie chcę nosić? W czasie tegorocznych wiosennych porządków postanowiłam jednak się przełamać i sprawdzić, jak to działa.
Konto na Vinted założyłam w 2022 roku. Jednak dopiero niedawno wystawiłam na sprzedaż pierwsze ubrania. Mimo iż bardzo często słyszałam pozytywne opinie na temat tej platformy, wcześniej nie umiałam się do tego zmobilizować. Nigdy też jeszcze niczego tam nie kupiłam.


REKLAMA


Zobacz wideo Zafarbowane ubrania? Weź z kuchni liść laurowy:


Sprzedaż na Vinted? Popularność i fani bardzo pomagają
Jeszcze przed wiosennymi porządkami o Vinted przypomniała mi relacja pewnej popularnej influencerki, która w relacjach na Instagramie promowała swój profil. Z ciekawości postanowiłam sprawdzić, co tak adekwatnie sprzedaje. Wcześniej zawsze myślałam, iż trudno jest wystawić znoszone rzeczy, których ja już nie chcę. Bo kto niby miałby się na coś takiego skusić?
Okazało się, iż wspomniana influencerka wystawiła mnóstwo rzeczy, które na pierwszy rzut wydały się totalnie nieatrakcyjne. Prawdę mówiąc, nie wzięłabym ich za darmo. Były to głównie ubrania z sieciówek, z bardzo słabymi składami (głównie poliester i akryl). Zaskoczyły mnie też dosyć wysokie ceny. Przykładowo, za poliestrową sukienkę w fasonie, który był modny w 2015 roku, należało zapłacić ponad 200 złotych. Influencerka jednak gwałtownie znalazła kupców i po kilku dniach sprzedała wszystkie rzeczy. Jak widać, w takich przypadkach popularność i grono wiernych fanów są bardzo pomocne.


Mój pierwszy raz na Vinted
Po tegorocznych wiosennych porządkach w szafie postanowiłam sprawdzić, czy taka zwykła osoba jak ja, bez zasięgów w mediach społecznościowych i ogromnej liczby followersów, także może sprzedać coś na Vinted. Od początku wiedziałam, iż to będzie dosyć czasochłonne. Bo poza odświeżeniem ubrań, należy także porobić zdjęcia i wystawić rzeczy z zachęcającymi opisami. Do tego dochodzi odpisywanie na wiadomości, pakowanie i wysyłka.
Nie chciałam rzucać się od razu na głęboką wodę. Dlatego też produkty dodawałam stopniowo - jedno ubranie na jeden dzień. Zaczęłam od klasycznych czarnych spodni jednej z polskich marek. Kupiłam je ponad dwa lata temu za 350 złotych. Myślałam, iż taki produkt z dobrym składem będzie służył mi przez długie lata. Jednak z czasem okazało się, iż spodnie nie pasują zbytnio do mojej sylwetki, dlatego nie nosiłam ich często.


Początkowo wyceniłam je na 70 złotych. Po kilku minutach zgłosiła się chętna do kupna. Myślę, iż zadziałała tu polska marka, dobry skład i stan produktu. Poprosiła o zniżkę do 50 złotych. Nie znając jeszcze dobrze zasad platformy, zgodziłam się. Sprzedałam więc spodnie pierwszej osobie, która do mnie napisała.
Po szybkiej sprzedaży pierwszej rzeczy poczułam motywację do wystawienia kolejnych. Ostatecznie udało mi się znaleźć kupców na jeszcze dwa przedmioty - polówkę Marc O'Polo sprzed kilku lat oraz czarne klapki Birkenstock, których prawie nie nosiłam, gdyż okazały się niewygodne. W sumie udało mi się zarobić 120 złotych. Wiem, iż to nie są to duże pieniądze. Jednak biorąc pod uwagę, iż w ogóle nie nosiłam tych rzeczy, choćby taki niewielki zarobek jest satysfakcjonujący.


Mój pierwszy raz na Vinted screen: Vinted


Nie wszystko udaje się sprzedać
Pozostałe rzeczy przez cały czas wiszą na stronie. Mimo iż są bardzo tanie (od 5 do 15 złotych) nie znajduję chętnych na zakup. Podejrzewam, iż wynika to z faktu, iż nie są to jakieś szalenie modne fasony. Poza tym większość rzeczy jest z sieciówek.


Nie czuję presji, by je sprzedać. Postanowiłam, iż jeżeli nikt nie kupi ich do końca czerwca, usunę je ze strony i pozbędę się ich w jakiś inny sposób. Irytujące jednak staje się to, iż potencjalne klientki zadają mnóstwo pytań. Proszą na przykład o dodatkowe zdjęcia metek, aby potwierdzić skład, albo chcą zobaczyć, jak ubranie wygląda na mnie. Spełnianie tych próśb okazuje się bardzo czasochłonne.


Jak sprzedawać skutecznie na Vinted? Wskazówki doświadczonych osób
Czuję, iż nie idzie mi na Vinted aż tak dobrze, jak wielu innym osobom. Postanowiłam więc porozmawiać na ten temat z kilkoma doświadczonymi koleżankami, które od lat z powodzeniem sprzedają na tej platformie mnóstwo rzeczy. Przykładowo, jedna z nich, Magda, w ostatnim miesiącu zarobiła aż 450 złotych.
- Mam zasadę, iż nie kupuję nowych ubrań, dopóki nie sprzedam starych. Z tego powodu regularnie wystawiam rzeczy na Vinted. W tym miesiącu sprzedałam cztery rzeczy w całkiem dobrych cenach - łącznie za 450 złotych. Dwie rzeczywiście były z polskich marek i lepszej jakości, ale pozostałe z Zary - opowiada.
Jakimi wskazówkami z początkującymi użytkownikami platformy może podzielić się Magda? Oto rady jej i jeszcze kilku innych osób, którym udaje się sprzedać sporo rzeczy, mimo braku zasięgów w mediach społecznościowych i armii wiernych fanów:


Najlepiej sprzedają się charakterystyczne ubrania, na przykład takie, które wyróżniają na zdjęciach i rzucają w oczy (na przykład przez kolory czy wzory).
Osoby, które zadają najwięcej pytań, zwykle nic nie kupują. Nie zawsze więc warto tracić czas na długie dyskusje.
Warto sprzedawać rzeczy na dany sezon. Ubraniami zimowymi trudno jest zainteresować kogokolwiek latem.
jeżeli ubranie ma dobry skład, warto to wyeksponować w opisie lub w tytule.
jeżeli rzecz się nie sprzedała w ciągu pierwszego tygodnia, mała jest szansa, iż ktoś ją jeszcze kupi. W takich przypadkach najlepiej jest wystawić ją od nowa i zadać sobie kilka pytań: czy cena była adekwatna, czy zdjęcia i opis były zachęcające?
o ile mamy rzeczy z dobrych marek, to warto je wystawić choćby jeżeli są nieco zniszczone.
Korzystne okazuje się też wystawianie dużej liczby rzeczy jednocześnie (w ciągu 1-2 dni). Vinted lubi taki zrywy i promuje wówczas produkty.
Nie należy zrażać się osobami, które chcą negocjować. Vinted przypomina nieco pod tym względem marokański targ. Dla wielu osób te negocjacje to wielka przyjemność.


Vinted to czasami świetne rozwiązanie. Ale nie zawsze
Po kilku tygodniach zdecydowanie nie czuję się vintedziarą. Nie zrażam się jednak do platformy. Uważam, iż to świetna opcja, jeżeli czujemy, iż jakaś rzecz nie do końca nam odpowiada. Dotyczy to zwłaszcza markowych ubrań, w dobrym stanie lub ze świetnym składem. To znacznie lepsze rozwiązanie niż wyniesienie ich do kontenera na odzież. Cieszę się więc, iż w końcu przełamałam się i przekonałam się, iż rzeczywiście czasami można tam coś sprzedać.
Nie sądzę jednak, by była to dobre rozwiązanie, by pozbyć się "śmieci" z szafy, czyli starych rzeczy, które są już zniszczone i nie mają dobrych składów. Trzy lata temu w czasie generalnych porządków w szafie (największych, jakie zrobiłam w życiu) wyniosłam z domu aż pięć toreb z ubraniami, których już w ogóle nie nosiłam. Od tego czasu robię bardziej świadome zakupy. Kupuję znacznie rzadziej, zwracam uwagę na materiały.
Nie żałuję jednak, iż wówczas nie bawiłam się w sprzedaż niepotrzebnych ubrań na Vinted. Uważam, iż to by było zbyt czasochłonne. Zajmowałabym się wówczas fotografowaniem i promowaniem rzeczy, które albo zostałyby sprzedane za grosze, albo wisiały na stronie latami. W takich przypadkach znacznie lepszym rozwiązaniem jest opcja EkoZwrotów InPost. Czy korzystacie z Vinted? Zachęcamy do udziału w sondzie i komentowania artykułu.
Idź do oryginalnego materiału