Wszystko szło idealnie, aż pojawiła się z powrotem

twojacena.pl 19 godzin temu

Wszystko było idealnie, dopóki nie wróciła.
Co ty tu robisz? Katarzyna niemal wylała kawę, widząc na progu wyłopoczone znajome ciało.
Cześć, siostrzyczko Agnieszka uśmiechnęła się, odpinając koszulki kołnierz ech, chyba mi brakowało Warszawy?
Ty… ty w Niemczech… Katarzyna czuła, jak drżą ręce. Wychodziłeś i rzekłeś, iż więcej nigdy…
Plany się zmieniają wzruszyła ramionami, przesuwając się obok. Czy ja mogłabym wejść, czy ty chcesz, żebym stała na progu?
Katarzyna cofnęła się w cień. Osiem lat. Osiem lat spokoju, zasobnej pensji, starego Forda, rodzinnego domu. Agnieszka obeszła mieszkanie, które kiedyś dzieliły jej z Katarzyną.
Nie najgorzej uśmiechnęła się, rozglądając po meblach. Pamiętaj, jak marzyłyśmy, żeby usunąć te cholernie krzykliwe tapety z kwiatami?
Pamiętam cicho odpowiedziała, wciąż nie wierząc. Gdzieszka, po co tu przyszłaś?
Czy to kara, iż nie napiszę gdzieś siostry? rzuciła, ostrożnie zdejmując płaszcz. Widok się nie zmienił. Wciąż wieżowce, warsztaty, ten sam plac zabaw na dole.
Katarzyna odstawiła filiżankę. Ręce przez cały czas drżały. Agnieszka wyglądała tak, jak przed ośmiu laty, tylko włosy dłużej, a w oczach doprowadzona do granic frustracji.
Założysz szpilki? zapytała Agnieszka, dostrzegając obrączkę.
Tak Katarzyna osłoniła dłoń. Za Tomasza. Nie pamiętasz go? Mój poprzedni klasista.
Tomasz Wilk? Agnieszka podniosła brew. Ten sam, który pisał piesze pieśni w szkole?
Dokładnie.
Cudownie. A dzieci?
Syn. Mateusz. Ma siedem lat.
Agnieszka skinęła głową, ale coś zmieniło się w jej spojrzeniu. Katarzyna znała ten przelew od… tej epizody, kiedy Agnieszka zaczynała coś chwycić.
Gdzie on?
W przedszkolu. Za chwilę wracamy. Planowaliśmy do parku.
Jakowa euforia mruknęła Agnieszka. Rodzina, dziecko, stabiliźm. Wszystko to, o czym kiedyś marzyłyśmy.
Gdzieszka Katarzyna podeszła bliżej wyjaśnić, na co tu masz? Po co wracasz?
Agnieszka odsunęła się od okna, patrząc na siostrę. W oczach błysnęła na chwilę wrażliwość, ale znów mina uciekła.
Przygrywało w Niemczech. Biznes wygasł, wizy kończą się. Wrócisz.
Na zawsze?
Jeszcze się nie zorientowałem.
Katarzyna czuła, jak w jej wnętrzu wszystko zwija się w kłębek. Przypominała sobie, jak działała Agnieszka. Jak potrafiła złamać wszystko jednym ciosie.
Gdzie ty mieszkać?
Gdzieś Agnieszka uśmiechnęła się, tak jakby prosiła. Myślałam, może przy ciebie? W półtora dnia.
Gdziszcze, ja… Katarzyna zawahała się. Mamy małe mieszkanie, Matko…
Kibice podejdzie. Nie wyczujecie.
Katarzyna wiedziała, iż powinna odmówić. Wszystko, co czuła, krzyczało o awanturze. Ale to była siostra. Jedyne rodzinne więcie po śmierci rodziców.
Dobrze westchnęła. Ale nie dłużej.
Dziękuję, Katriszka Agnieszka objęła jej, i na chwilę wydawało się, iż wszystko jest jak kiedyś, iż są tylko dziewczynki, które wszystko zrobiły wraz.
Wieczorem Tomasz wrócił z Matkiem. Katarzyna wcześniej go ostrzegła o siostrze, ale widziała, jak nagle zesztywniał, widząc Agnieszkę.
Cześć, Tomasz Agnieszka usiadła na kanapie, przeglądała czasopismo. Od dawna nie widziałeś się.
Agnieszka odparł z zimnokrwią. Jak Niemcy?
Bywało gorzej uśmiechnęła się. A Ty, zdaje się pewnie taki sam, jak poważny.
Matka przycisnęła się do ojca, obserwując obce kobietę.
A kto to? dopytywała.
To ciotka Gdzia wytłumaczyła Katarzyna, siadając obok. Moja siostra.
Masz siostrę? zdziwiała się Matko, przyglądając się Agnieszce.
Ciotka Gdziała długo była daleko, bardzo daleko, a teraz odwiedza nas.
Agnieszka podbiegła, zaszurniała na kolan.
Cześć, Matko. Całkiem kuzyn. Wszystko jak Mama.
Dziewczynka zarumieniła się.
A naprawdę jesteś siostrą? Wygląda się zupełnie inaczej.
Na pewno zasmiała się Agnieszka. Mama zawsze była w rodzinie piękniejsza.
Za kolację rozmowa powoli smagała. Tomasz milczał, zrzeczywiście odmawiał krótko. Katarzyna próbuła zaszkodzić rozmowę, ale czuła napięcie.
Czy jutro wypłacimy park? spytała Matko, gotując zupę.
Jasne, słońko uśmiechnął Tomasz, i jego twarz się rozbroiła. Tak jak wygrywałeś.
A ciotka Gdzia pójść? Matko zwróciła się do Agnieszki.
jeżeli ciotka Gdzia chce odpowiedziała Katarzyna, rzutem spojrzenia.
Będę mogła uszyć skinęła Agnieszka. Wieledrogi rzekam.
Po kolacji Tomasz pomógł Katarzinie z talerzami.
Ile będzie? cicho spytał.
Mówi, półtora dnia.
Katryszka położył rękę na jej ramieniu pamiętam, co było, kiedy…
Pamiętam przerwała. Ale to moja siostra. Nie mogę tylko rzucić jej na bruk.
Znam cię. Ale pomyśl o Matce.
Matko ma tu nic do rzeczy.
Katryszka, ona jest dzieckiem. Czują.
Z sali dobiegł śmiech. Katarzyna zobaczyła, jak Agnieszka pokazuje Matkowi jakieś sztuczki z groszakiem.
Patrz, jak koszulkę zniknęła! mówiła. A teraz w uszach!
Matko chwycił i clupnął.
Jeszcze, jeszcze!
Katarzyna uśmiechnęła się. Może wszystko będzie fajnie. Może Gdzia rzeczywiście się ucieszyła.
Następnego dnia poszli wszyscy do parku. Matko był zachwycony widowiskiem, a Agnieszka kupiła jej chlebki i balony. Tomasz powoli uśmiechał się, choćby kilka razy chichociał jej wypowiedzi.
Pamiętaj mówiła Agnieszka u kolacji jak kiedyś, Katriszka, marzyłyśmy, żeby zostać artystami. Ty chciałaś gimnastyki, a ja dziesiątki lwów w domu.
Pamiętam uśmiechnęła się Katarzyna. A jeszcze mówiłaś, iż lwie posłuszne, bo jesteś odważna.
I teraz mrugnęła.
Co to jest odważna? spytała Matko.
Kiedy nie boi się, co chcę robić wyjaśniła Agnieszka. choćby jeżeli inni mówią, iż to niebezpieczne czy źle.
Katarzyna natychmiast obiła. Coś w tonie, iż nie podobało się jej.
Odważność to dobrze wtrącił Tomasz ale ważne rzucać myślą.
Tomasz był zawsze ostrożny dodała Agnieszka, ironicznie. Prawda, Katriszka?
Ostrożność to nie zło broniła Katarzyna.
Jasne, nie zło. Ale czasem szkodzi przy życiu.
Wieczorem, kiedy Matko spał, a Tomasz idzie do kąpieli, siostry zostali same.
Dobrze sobie robię mówiła Agnieszka, oglądając zdjęcia. Cicho, spokojnie, przewidywalne.
A co w tym złego?
Nic. Przez… nudne, chyba.
Nie czuję nud.
Naprawdę? Agnieszka spojrzała na nią. Pamiętaj, marzyłyśmy, żeby wycieczki po świecie? Ty chciałaś Paryż, a ja Nowy Jork.
Marzenia czasem się zmieniają.
Lub ich zmieni, Agnieszka usiadła obok siostry. Katriszka, jesteś szczęśliwą?
Jasne.
Czy czasem myślisz, co mogło być, ty wychodził za mąż przed wczesnym i rodzić dziecko w dwadzieścia pieciu?
Gdziszcze, o co ci chodzi?
Nic. Prost pytanie.
Katarzyna czuła jadowit podwojenie, ale nie potrafiła chwycić, gdzie dokładnie.
Kucharstwo swoją rodziną.
Widzę. Ale miłość i przyzwyczajenie to inne.
Co ty masz na myśli?
Nic specjalnego Agnieszka ziewnęła. Ekstach. Idę spać.
W kolejnych dniach Agnieszka wreszcie stopniowo umieszczona w ich rodzinie. Rozgrywała się z Matkiem, współdziałła Katarzynie w gospodarce, choćby gotowała śniadania. Tomasz naglił przy jej obecności.
Ale Katarzyna czuła: coś nie haloławo. Za często obserwowała, jak Agnieszka analizuje ich obyczajach familijnych, pytała się o jej pracę Tomaszu, ich planach.
A Tomasz dobrze zarabia? spytała Agnieszka pewnego ranka, popijając kawę.
Wystarczy, dla nas.
A co z konkretów?
Menedżer sprzedaży. Gdziszcze, czemu ci?
Prost pytałem. Oznacza pewnie, iż rozmawia dużo, dużo kontaktów.
Tak, a co?
Nic. On taki sympatyczny. Klienci pewnie go lubią.
Coś w tonie wywołało wszystko podejrzewawie u Katarzyny. Nie weszła na temat.
Wieczorem Tomasz wrócił późno.
Wybacz, miła powiedział, całując Katarzynę. Spotkanie.
Nie ma się co przestraszyć uśmiechnęła się. My z Gdzią wszystko zaczynaliśmy.
U stolu Agnieszka była wyjątkowo rozmowna. Pytała Tomasza o pracę, maneuvers jego, a jak mówiła coś ciekawe, uważnie słuchała, wspierając główkę w dłoni.
Katarzyna obserwowała siostrę i czuła, jak wchodzi lodem. Widziała tę Agnieszkę tę, która potrafiła podobać się chłopcom. Tę, która ósemkę lat temu zabierze jej narzeczonego.
Tomasz, a nie mógłbyś podwiezie mnie jutro w centrum? spytała Agnieszka. Muszę do banku, ale z papierami nieสะดวก w Subway.
Jasne skinął. W jakich godzinach?
O jedenastej, jeżeli można.
Bez problemów.
Dzięki, bardzo jesteś miły.
Katarzyna zacisnęła zęby. Pamiętała ten akcent. Pamiętała, jak Gdzia Wakaliła dla Dariusza jej narzeczonego.
Nocą długo nie mogła wyspać. Tomasz coś cykaw, a w głowie rado drzewo. Czy iż Agnieszka znowu na to samo? Czy iż ósemka lat nic jej nie uczyła?
Rano Katarzyna wstała wcześnie i poszła do kuchni. Agnieszka już siedziała przy stole z filiżanką kawy.
Nie spałeś? spytała siostra.
Przyswoiło się odpowiedziała Katarzyna, ladując wody.
Katriszka Agnieszka zerknęła na nią wszystko dobrze? Trochę nerwowy jesteś ostatnio.
Wszystko czuj.
Naprawdę? A więc czujesz, iż na mnie siąpi?
Skąd?
Nie wiem. Może z tego, iż przez długie czas się nie pokazywałem? Albo z tego, iż przyszedłem bez uprzedzenia?
Katarzyna milczała.
Katriszka Agnieszka wstała, podeszła znam, co zadałeś mi wcześniej. To post osiem lat…
Nie trzeba, to przeszłość.
Ależ ty nie zapomniałaś.
Zapomniałem.
To dlaczego patrzysz na mnie, jak na nieprzyjaciela?
Katarzyna spojrzała na siostrę.
A ja powinien wyglądać inaczej? Po tym wszystkim, co było?
To przeszłość, jak sama powiedziałaś.
Gdziszcze, ja wybaczyłem. Ale to nie znaczy, iż zapomniałem, na co jesteś zdolna.
A na co jestem zdolna? w głosie Agnieszki pojawiły chłodne notes.
Wiesz doskonale.
Siostry patrzyły na siebie, napięcie w powietrzu.
Zmieniło mnie, Katriszka.
Naprawdę?
Tak. To osiem lat mnie lotnie nauczyło.
Czym konkretnie?
Że szczęście nie można ukradąć. Że obce zawsze zostanie obce.
Katarzyna chciała uwierzyć, ale szept wnętrza mówil, iż nie bezpieczne.
Gdzia szepnęła bardzo cię proszę. Nie rujnuj tego, co zbudowałem. Mam rodzinę, syna…
Myślisz, iż chcę odebrać ci męża? Agnieszka gorzko uśmiechnęła się. Katriszka, mi mam czterdzieści dwa. Ustałam z obcążanym mężczyzn. Chcę własny dom, własne miejsce w życiu.
To znajdź. Ale nie tutaj.
Gdzie jeszcze? Ty jesteś moim jedynym.
W tym momencie Tomasz wszedł do kuchni w szlafku.
Dobre rano, dziewczyny powiedział, ziewając. O co tu taki rozmow?
O życia odpowiedziała Agnieszka, od razu zmieniając ton na lekki. Tomasz, nie powiedziałaś, iż z banku?
Jasne, nie zapomniałeś. O jedenastej będę wolny.
Katarzyna obserwowała, jak siostra uśmiecha się mężowi, i serce zuciskło ją lękiem. Znała ten uśmiech. Tak samo podobny jak Dariusza, przed jego odejściem.
Cały dzień przeszła w niepokoj, czekając ich zwrot. Tomasz dzwonił około trzecich, i mówił, iż spowalniał Agnieszka z prośbą uznać.
Nie potrafi kierować samochodem wyjaśniał. Wieledrogi rzekam.
Dobrze odpowiedziała Katarzyna, choć wnętrze kipiało. Do spotkania.
Wrócili na kolację. Tomasz był radośnie, a Agnieszka w tej chwili obecna.
Dużo dzięki, kochany mówiła, rozdzielając woreczki. Bez ciebie iść się nie dało.
No cóż, nie za dużo machnął ręką. Chociaż, Gdzia nieźle się orientuje w technice. Pomoże mi wybór nowego telefonu.
Naprawdę? Katarzyna spojrzała na siostrę.
W Niemczech nauczyłam się wyjaśniła Agnieszka. Tam bez tego nigdzie.
Za kolację Agnieszka rozgrywała opowieści o swoim życiu za zewnętrzeń. Tomasz słuchał z zainteresowaniem, czasem zadawał pytania. Matko pociągała kolejne i kolejne historie.
A dlaczego wróciłaś? spytał Tomasz. o ile było interesujące?
Szkoda po ojczyznie odpowiedziała. Po rodzinie. Człowiek nie może w nieskończoność być poza granicami.
A jakie plany? Zostaniesz?
Jeszcze nie postanowiłam. Zależy od warunków.
Katarzyna zreczła wzrok siostry i zrozumiała: gra zaczęła się. Gdzia wróciła nie przypadkiem. U niej był plan.
Za późne noc, kiedy wszyscy spał, Katarzyna długo kipiała bez snu. Tomasz spał obok, i on podsłuchywał jego oddech, próbowała wysmaczyć, czy się zmienił w tych dniach.
Zmienił się. Jest więcej chichoczą, żartował, choćby ptykał się w wannie. Tak, jakby w jego monotonie życiu wpadł świeży powiew.
Katarzyna znała to: on przegrywała. Gdzia znowu robiła to, co najlepiej szantaż. A najgorsze, iż Tomasz choćby nie zauważył, jak wpadał w układ.
Rano Katarzyna podjęła decyzję. Poczekaj, aż Tomasz ujdzie do pracy, odprowadziła Matka do przedszkola i wróciła do domu do siostry.
Musimy pogadać powiedziała bez wstępu.
O czym? Agnieszka piła kawę, przeglądając magazyn.
Ty znasz. Zostańmy.
Nie mogę się na to wyprzedam.
Gdziszcze Katarzyna usiadła naprzeciw siostry prosiłam w ostatni raz. Ujdź. Znajdź sobie inne życie, inny mężczyzn. Już nie dotykać mojej rodziny.
Twojej rodziny? Agnieszka podniosła oczy od książki. Skąd ty wziąłeś, iż ją dotykam?
Widzę, jak patrzysz na Tomasza. Pamiętam ten wzrok.
Katriszka, to tu wyobraża.
Nie wyobraża. Znam ciebie lepiej, niż ty sądzisz.
Agnieszka wyraziła gazeta, spojrzała na siostrę.
Dobrze powiedziała spokojnie. Załóżmy, iż jesteś w prawie. Załóżmy, iż Tomasz mi się podoba. Co z tego?
Co z tego? Katarzyna poczuła, jak ziemia spada. On mój mąż!
Twój? Agnieszka uśmiechnęła się. A on o tym wie?
O czym?
O tym, iż on jest twoim towarem?
Ja nie to miałam na myśli.
A co miałaś na myśli? Agnieszka wstała i zaczęła iść w pokoju. Że mężczyzna to rzecz, którą można nabyć? Że jeżeli na nim pięść, to automatycznie należy do ciebie na zawsze?
Lubił nas.
Naprawdę? Agnieszka stanęła, spojrzawszy na nią. A gdzie twoje lęki? jeżeli takie lubi, czego boisz się?
Katarzyna milczała. Siostra trafiła w punkt.
Wiem, co nauczyłem się przez tych dni kontynuowała Agnieszka. Tomasz jest smutny. To dobry człowiek, odpowiedzialny, ale głęboko. On nie żyje swoim życiem.
To leże!
Prawda. I to wiesz. Wiesz, ale masz się za zdrowy.
Ujdź cicho rzekła Katarzyna. Ujdź teraz.
Nie ujdę spokojnie odpowiedziała Agnieszka. Bo tu mam skąd. I bo się przestraszyłam biegnąć.
Wtedy powiem Tomaszu prawdę. Opowiem, po co wróciłaś.
Risuj. Tylko najpierw uczciwe odpowiedz na pytanie: a co, jeżeli on wybierze mnie?
Katarzyna spojrzała na siostrę i zrozumiała: wojna zaczęła się. I w tej wojnę zwycięży silniejszy.

Idź do oryginalnego materiału