Stylowy piłkarz, kochający mąż i... Grzegorz Krychowiak odsłania prywatne tajemnice, czule mówi o życiu u boku ukochanej Celii

viva.pl 5 godzin temu
Zdjęcie: Fot. KATARZYNA PASKUDA


Najlepiej ubrany polski piłkarz – o jego stylizacjach rozpisują się wszystkie media. Nic więc dziwnego, iż od kilku lat prowadzi własną markę modową. Grzegorz Krychowiak jest najlepszą wizytówką Balamonte. W rozmowie z Barbarą Łubko opowiada o nowej kolekcji ready-to-wear i zdradza… dlaczego projekty konsultuje z żoną Celią.

Grzegorz Krychowiak o życiu prywatnym i ukochanej żonie. Wywiad VIVY!

Spotykamy się w hotelowej kawiarni przy warszawskim lotnisku. Grzegorz przyjechał do kraju tylko na jeden, i to wypełniony po brzegi, dzień. Ale o spóźnieniu nie ma mowy – w lobby pojawia się punktualnie ze spokojem człowieka, który nie musi niczego udowadniać, i z uśmiechem, który zaraża optymizmem. Ubrany jest nienagannie, w granatowy garnitur z własnej kolekcji Balamonte, z charakterystycznymi żółtymi szelkami, które od razu przykuwają moją uwagę. Rozmawiamy o stylu, o grze, o przyszłości. I o tym, iż w życiu – jak w dobrze skrojonym garniturze – najważniejsze są detale, których na pierwszy rzut oka nie widać. [...]

– Polacy znają Cię przede wszystkim z boiska. Ale w ostatnich latach coraz głośniej o Tobie w zupełnie innej roli – projektanta. Jak to się zaczęło?
Myślę, iż wtedy, gdy jako 16-latek wyjechałem do Francji. W Paryżu gwałtownie zrozumiałem, iż ubiór może być twoją wizytówką. Styl daje wolność. Nie chodzi o to, żeby się przebierać, tylko żeby pokazać, iż dbasz o siebie, wiesz, kim jesteś, i czujesz się z tym dobrze. Ubiór może opowiadać o człowieku więcej niż słowa. Zacząłem się tym interesować i z czasem przerodziło się to w coś poważniejszego. Moda daje mi przyjemność, ale też kontrolę nad tym, jak chcę być postrzegany.

– Dziś prowadzisz markę Balamonte. Od garniturów szytych na miarę po kolekcje ready-to-wear.
Chciałem, żeby każdy facet mógł się dobrze ubrać – bez stresu, bez poczucia, iż moda jest tylko dla wybranych. Zaczęliśmy sześć lat temu od garniturów szytych na miarę. Najpierw salon w Warszawie, potem Poznań. Teraz szycie na miarę to wciąż nasz fundament, ale idziemy dalej, stawiamy też na gotowe elementy: spodnie, dżinsy, marynarki, T-shirty, akcesoria. Wprowadziliśmy właśnie kolekcję ready-to-wear i rozwijamy online, który jest dzisiaj podstawą. To odpowiedź na potrzeby klientów – chcą wyglądać dobrze, ale nie zawsze mają czas na szycie. [...]

– Konsultujesz kolekcje Balamonte z żoną? Pomaga Ci przy projektach?
Celia ma świetny gust, niesamowite wyczucie i zupełnie inne spojrzenie – bardziej śmiałe. Ja jestem bardziej klasyczny, ona ma francuską odwagę, wyczucie koloru, detalu, proporcji. Pokazuję jej wszystkie projekty, zanim wejdą do kolekcji. Potrafi powiedzieć: „To super” albo: „To nie przejdzie”. I czasem jej racja wygrywa. Mamy różne perspektywy – ja patrzę bardziej przez pryzmat rynku polskiego, ona – mody globalnej. I to się pięknie uzupełnia. Jej estetyka to duży kapitał dla Balamonte. Ale też prywatnie – ona po prostu wie, co pasuje do mnie, a co nie. I nie boi się powiedzieć mi tego wprost.

CZYTAJ TYLKO W VIVIE!: Fabienne i Xavier Wiśniewscy bez tajemnic. Co naprawdę myślą o rozwodzie rodziców i byciu „na świeczniku”?

– A jak wygląda Wasze codzienne życie?
Trochę jak logistyczne domino. Mieszkamy na stałe w Paryżu, ale ostatni sezon spędziliśmy na Cyprze, bo tam grałem. W międzyczasie bywałem w Polsce, trochę we Francji. To życie na walizkach. Ale Celia też to zna. Jest przyzwyczajona. Uczyliśmy się tego wspólnie – jak się spakować na trzy miesiące i nie zwariować.

– Jak Celia podchodzi do Twojej piłkarskiej rutyny?
Z dystansem, ale zrozumieniem. Wie, iż to jest zawód z deadline’em. Nie da się grać wiecznie. I iż ta rutyna – treningi, regeneracja, mecze – czasem wypala. Ale wie też, jak bardzo kocham ten sport.

– Celia też trenuje, i to bardzo wymagającą dziedzinę sportu.
Tak, od jakiegoś czasu trenuje kulturystykę – i trzeba to powiedzieć wprost: To nie jest hobby, to jest styl życia. Ona trenuje dwa razy dziennie, pilnuje diety, nie wychodzi z domu bez zaplanowanego posiłku, nie je na mieście, wszystko przygotowuje sama. To ogrom wyrzeczeń. Ale jest w tym konsekwentna, ma cel i go realizuje. I szczerze? Jestem pełen podziwu. Bo wiem, ile to kosztuje – nie tylko fizycznie, ale też społecznie.

– Co masz na myśli?
To nie jest droga dla wszystkich. Dla niej wyjście na kolację to problem logistyczny. Trzeba wszystko przeliczyć. To wpływa na relacje, na to, jak planujemy dzień, wyjazdy. Ale wiem, iż to jej pasja, iż tego potrzebuje, iż to daje jej siłę. I wspieram ją w tym, jak tylko mogę. Bo jeżeli ktoś jest gotów tyle poświęcić dla czegoś, co kocha, to trzeba to szanować.

– Ty miałbyś taką dyscyplinę?
Nie w takiej formie. Ja całe życie jestem w reżimie sportowym, ale jednak piłka to gra zespołowa, tu masz dzień odpoczynku, tam wyjazd – to inne zasady. W kulturystyce wszystko zależy od ciebie. To mnie fascynuje, ale nie ukrywam – ja bym nie dał rady. A Celia? Ona traktuje to bardzo serio. To nie jest fanaberia, to jej droga.

Całość rozmowy – tylko w najnowszym numerze magazynu VIVA!, dostępnym przez dwa tygodnie od czwartku, 22 maja.

TYLKO W VIVIE!: Za tym nazwiskiem kryły się łzy. Fabienne i Xavier Wiśniewscy mówią wprost o szkolnym piekle i rodzinnej sile

Rozmawiała BARBARA ŁUBKO
Zdjęcia KATARZYNA PASKUDA

Idź do oryginalnego materiału